wancj od dawna części Europy wyszedł już zużycia, upowszechnił się już bowiem dawno chrzest dzieci i to wyłącznic przez polewanie głowy. Ta archaiczna forma, do jakiej mogła służyć sadzawka poznańska, uwarunkowana miała być misyjnym charakterem chrztu - przede wszystkim dorosłych. Większa liczba znalezionych podobnych mis w Poznaniu (jak np. ta w ambicie) mogłaby świadczyć o przygotowaniu tych urządzeń dla uroczystego, masowego chrztu świeżo nawróconych mieszkańców grodu poznańskiego i jego okolic. Opisy tak właśnie przeprowadzanego chrztu znajdujemy na kartach „Żywotów” Ottona Bamberskiego prowadzącego misję chrystianizacji Pomorza Zachodniego, ale dopiero w XII wieku. Ostatnio pewne fragmenty odsłoniętych wcześniej konstrukcji murowanych Zofia Kurnatowska zinterpretowała jako pozostałości ścian kwadratowego w planie budynku, który trzeba by wobec tego nazywać baptysterium. Murowany budynek, w którym mieścił się basen chrzcielny, wskazywałby na dłuższy okres jego użytkowania, nie dłużej jednak niż do rozpoczęcia budowy samej katedry.
Baptyzmalna interpretacja poznańskiej sadzawki wzbudziła ożywioną dyskusję naukową. Podobne, choć znacznie mniejsze, misy znaleziono poza terenem katedry w czasie przedwojennych wykopalisk. Wówczas interpretowano je jako pojemniki na zboże. Jest to wskazówka, że podobne w formie misy, w zależności od ich wielkości, mogły pełnić różne funkcje. Główna dyskusja rozgorzała jednak wokół sadzawki położonej w rejonie środka nawy katedry. Wzniosła baptyzmalna interpretacja wywołała reakcję w postaci poszukiwania bardziej „przyziemnych” funkcji. Poważnie trzeba potraktować sugestię, iż domniemana „sadzawka chrzcielna” była miejscem wyrabiania zaprawy, której przy wznoszeniu katedry, szczególnie w jej fazie najwcześniejszej, zużywano olbrzymie ilości. Ikonografia średniowieczna pokazuje, że na wielkich budowach wyrabiano zaprawę niekoniecznie w drewnianych „kastach”, lecz właśnie w nieckowatych zagłębieniach w ziemi, co w końcu musiało prowadzić do powstania swego rodzaju „sadzawek”. Ze względu na wielkość poznańskiej
sadzawki zaproponowano rekonstrukcję urządzenia do mieszania w postaci dość skomplikowanej konstrukcji kieratu. Spośród interpretacji użytkowych warto wymienić też tę, w której upatruje się w wapiennej „sadzawce” swego rodzaju posadzki w szopie do przechowywania gaszonego wapna, które trzeba było chronić przed dostępem wilgoci. Położenie pośrodku nawy głównej, nasuwające bardziej mistyczne skojarzenia, w wypadku, gdyby przyjąć używanie tego urządzenia do wyrabiania zaprawy, ma także swój sens użytkowy; stamtąd było najbliżej do wszystkich ścian wznoszonego kościoła.
Nie da się tych dwóch interpretacji pogodzić jakąś hipotezą kompromisową, obie są uprawnione, a wynikają z przyjęcia różnych punktów widzenia architektury: pierwszy skłania się ku interpretacjom „uduchowionym”, drugi wynika z akcentowania „fizyczności” budowania i następnie trwania architektury. Jeśli mamy do czynienia z architekturą, a nie budownictwem, jeden i drugi, duchowy i materialny, aspekt są równie istotne. Nie ma pierwszego bez drugiego, ale i odwrotnie, nie ma drugiego bez pierwszego.
Czy autor może pomóc czytelnikowi w wyborze którejś z tych interpretacji? Niestety nie. Mogę tylko zaznaczyć, że większą popularnością cieszy się interpretacja baptyzmalna. Czy jest wobec tego bardziej prawdopodobna (cały czas pozostaje bowiem tylko hipotezą), czy też zyskuje więcej zwolenników dlatego, że odpowiada na zapotrzebowanie widzenia historii w kategoriach wzniosłości?
Sama katedra stanęła na podgrodziu potężnego grodu poznańskiego, gród bowiem zarezerwowany był na siedzibę władcy. Katedra okazała się wielką trójnawową bazyliką, z rozbudowaną częścią zachodnią, której pozostałości w fundamentach dobrze się zachowały, podczas gdy fimdamenty wschodniej części dotrwały w nikłych zaledwie fragmentach. Nasza wiedza o części zachodniej jest więc pełniejsza, a przeprowadzone rekonstrukcje budzą większe zaufanie. Masyw zachodni składał się z szerokiej części środkowej, flankowanej mniejszymi aneksami mieszczącymi
9