Lutosławski zarzucał Micińsklemu skłonności do taniego satanizmu. Bywał i taki w jego utworach, oczywiście. A jednak wydaje się, że motyw ten, tak uporczywie powracający w dramatach, miał także znaczenie inne. Michelet pisze: Po to, aby przyjęły (sabaty — przyp. zg.) zdumiewającą formę wojny wypowiedzianej ówczesnemu Bogu, trzeba jeszcze o wiele toięcej, trzeba dwóch czynników: nie tylko zejść na dno rozpaczy, lecz również utr a ci ć cały szacunek38). To właśnie wydaje się decydujące dla opisanej już struktury negatywnej i konstrukcji zstępującej postaci Micińskiego: utrata ostatnich złudzeń w czasie sabatu, utrata szacunku, wartości. Autor chwytał wiadomości, być może, przypadkowo i bezładnie. Ale wykorzystywał je konsekwentnie. O wiele bardziej konsekwentnie, niż o nim pisać potrafią jego krytycy.
Są bowiem, jak już mówiliśmy, jednostronni i pedantyczni. Jeśli zaczną mówić na przykład o orgii, to powiedzą wszystko, do końca, jak gdyby wraz z pisarzem cierpieli na obsesję. Symbolem może być cytowany przed chwilą egzemplarz „Ateneum”, anaijdmjący się w Bibliotece Jagiellońskiej. Na str. 100 jest tam taka kwestia dramatyczna: Wrzaski; Lingam, lingom, kym Litith, kym U-tith. Starannym pismem naukowca i z pedanterią zawodowego obsceonisty dopisał ktoś: Lingam = członek męski (phallos) — hind. Nic dodać, nic ująć do stylu naszego — przez wiele lat — zainteresowania twórczością Tadeusza Micińskiego.