HOHSZTYR9RI
SALOMEA
Nieraz na drzwiach przybijano mi różne manifesta: aw barskie, targowiczańskie. Z początku odczytywałam je pilnie — potem rzucałam wszystkie do wielkiej szafy w spichlerzu.
HORSZTYŃSKI
To dobrze. Czy ty mówisz zawsze wieczorną modlitwę z czeladką?
SALOMEA
Zawsze modlimy się razem.
HORSZTYŃSKI
Dzisiaj nie zapomnij, moja żono, modlitwy... za tych, co cierpieli — i żyli...
SALOMEA
Mężu, módl się z nami.
HORSZTYŃSKI
Niezdrów jestem — muszę się położyć do łóżka.
SALOMEA
Zaraz?
HORSZTYŃSKI
Sally, przechodząc do twego pokoju stąpaj cicho... Nie, tego ci nie trzeba zalecać... Ale idź bez świecy, bo światło...
O! ja szalony! — widzisz, że tak jak mój Swiętosz nie mogę czasem zapomnieć o moich oczach... Nie obudź mię, żono, n bo czuję, że mi snu potrzeba. Chciałbym spać tej nocy. Ty sama bądź przy wieczerzy.
SALOMEA
Mężu, chcesz, bym czuwała przy tobie?
HORSZTYŃSKI
Cóż ty, moja gołąbko? Już ci się zdaje, że ja śmiertelnie chory. Czyś ty zapomniała, że kilka miesięcy temu **
sypiałem na zimnej rosie, pod koniem moim? Jaki to był koń!... Czułem często, jak nogą zwolna poruszył i dotkną! moich piersi —- tak ostrożnie jak fiwiętosz, kiedy szklankę kryształową stawia na stół. Ten koń w kopytach miał czacie: nie rozdarł nigdy moich piersi — nawet przez sen...
Salomea zakrywa octy dłońmi.
Sally, pomóż mi pas odwinąć.
Salomea bierze za Jeden kutas pana, HorastyńsM odkręca się Jak to walcu, ate zwolna, tak to odchodzi ad na koniec pokoju; pas zostaje w rękach
Salomei.
Widzisz, Sally moja, pas ci został w ręku, a mąż się odwinął — i na wieki... Oto historia życia. Rano trzymałaś za koniec pasa, a ja zbliżałem się do ciebie; wieczorem...
Co? ty klęczysz przede mną?... Córko moja, kochana moja w Sally, ty mię nigdy nie będziesz przeklinać — prawda, że nie będziesz przeklinać pamięci mojej, co bądź przyjdzie na ciebie — z mojej winy?... Daj mi rękę — zaprowadź mię ku drzwiom sypialnego pokoju i przechodź sama cicho — bo wiesz, że ślepi słyszą najmniejszy szelest... Dobrej nocy, **
SALOMEA
Do jutra.
HORSZTYŃSKI
Co?
SALOMEA
Jutro może będziesz, mężu, spokojniejszy.
HORSZTYŃSKI
Tak — spokojniejszy... 345
Wchodzi do sypialnego pokoju.
SALOMEA
Muszę kazać, żeby się ci chłopi uciszyli na dziedzińcu, aby ten starzec biedny mógł zasnąć...
Odchodei.
361