302
druga zaś dłuższą i ukrytą, ale bezpośrednią drogą wiedzie ich ku zniewoleniu.
Społeczeństwa łatwo dostrzegają pierwsze niebezpieczeństwo i opierają się mu. drugie natomiast ogarnia je niezauważalnie i na nie właśnie należy zwrócić uwagę.
Nie zarzucam równości, iż pobudza judzi do nieposłuszeństwa, przeciwnie - za to przede wszystkim ją pochwalam. Podziwiam ją, gdyż w umyśle i sercu każdego człowieka zaszczepia owo niejasne zrazu pojęcie wolności i ową instynktowną skłonność do niezależności politycznej, przygotowując w ten sposób lekarstwo na zło, które sama rodzi. Ten aspekt równości jest mi najbliższy.
ROZDZIAŁ II
O TYM. ŻE NARODY DEMOKRATYCZNE SĄ Z NATURY PRZYCHYLNE KONCENTRACJI WŁADZY
Idea władz pośrednich, stojących między władcą a poddanymi, była czymś naturalnym w pojęciach społeczeństw arystokratycznych, gdzie istniały jednostki i rody, które z racji urodzenia, oświecenia i bogactwa wyrastały ponad przeciętność i wydawały się przeznaczone do rządzenia. Idea ta jest natomiast czymś nienaturalnym w pojęciu łudzi żyjących w czasach równości. Wprowadzić ją można tylko sztucznie, a utrzymać jedynie siłą. W jej miejsce pojawia się idea wyłącznej i centralnej władzy, bezpośrednio rządzącej wszystkimi obywatelami.
W dziedzinie polityki, podobnie jak w filozofii i religii, demokratyczny umysł lubuje się w ideach prostych i ogólnych. Niechętny jest zawiłym systemom i z upodobaniem wyobraża sobie społeczeństwo, w którym wszyscy obywatele byliby stworzeni na jedną miarę i wszystkimi rządziłaby jedna władza.
Następne pojęcie, które po idei wyłącznej i centralnej władzy spontanicznie pojawia się w ludzkich umysłach w czasach równości, to idea jednolitego prawodawstwa. Ludzie nie dostrzegają większych różnic między sobą i nie widzą powodów, dla których zasada stosowana wobec jednego człowieka nie miałaby być stosowana wobec wszystkich. Niena wistne są im zatem najmniejsze nawet przywileje. Drażnią ich najdrobniejsze różnice w instytucjach politycznych tego samego społeczeństwa i jednolitość prawodawstwa wydaje im się podstawowym warunkiem dobrych rządów.
Sądzę natomiast, że w czasach arystokracji pojęcie jednolitej zasady obowiązującej wszystkich członków społeczności jest obce umysłowi ludzkiemu. Albo go wcale nie tworzy, albo po prostu odrzuca.