126 Metamorfozy ciała
wybiegu pojawiają się zupełnie nagie modelki. Tak prezentuje się ostatni krzyk mody - kończąca pokazy kolekcja. Spor-tretowany przez AItmana świat wygląda przygnębiająco. Oparty jest na bladze, fałszu, niepewności, pomieszaniu. Mimo pozorów barwności emanuje nudą. Kiedy przedstawienie nagiej prawdy się kończy, bohaterowie filmu wstają i biją brawo pełni entuzjazmu. W zakończeniu pojawia się jeszcze kilka kadrów z baraszkującymi oseskami. To już wszystko. Ponownie Adamowy strój pojawia się na granicy i służy jej przekroczeniu. Właśnie ta szata, a nie setki pokazanych poprzednio. Jeszcze raz wiązany jest z odnowieniem, odrodzeniem. Niemowlęta nie pojawiają się przecież bez powodu. Zmiana, płodność, otwarcie, ruch, moc - to są walory, które niesie z sobą ciało ubrane w nagość. Korzystanie z niego w reklamie każdego produktu jest zatem głęboko uzasadnione. Sugeruje przecież, że akt kupowania jest czynem odradzającym. Nie należy się tak dziwić gwałtownym reakcjom wywoływanym przez nagość. Nic wstyd czy zażenowanie, lecz niepokój i lęk o możliwe naruszenie istniejącego stanu rzeczy stoją za tymi emocjami. Nie bez pow-odu na przykład komunizm był tak głęboko pruderyjny. Nie bez powodu także tam, gdzie zmiana jest czymś naturalnym, nagość jest strojem powszechnie obecnym. Bo jest w nagości jakaś siła. temu zaprzeczyć się nie da.
Jerzy Szyhtk
Tym, co nieodmiennie atakuje, drażni i ekscytuje zmysły w czasie przeglądania magazynów pornograficznych, są oczy modelek. Niezależnie od tego, czy kobieta na fotografii usiłuje doprowadzić do zwiotczenia jeden, dwa, trzy czy pięć penisów, czy też jest wyłącznie w towarzystwie innych kobiet lub całkiem sama - skupiona na badaniu własnej anatomii, jej oczy ani nie śledzą ruchów partnerów, ani nie zachodzą mgłą. W trakcie wykonywania zdjęcia były one skupione na obiektywie aparatu, co w rezultacie dało wrażenie, że kobieta patrzy prosto w twarz patrzącemu, szuka spojrzeniem jego oczu, nawiązuje z nim kontakt wzrokowy, tym bardziej niezwykły i ekscytujący, im niezwyklejszą i intymniejszą sytuację przedstawia fotografia.
W klasycznym kinie hollywoodzkim aktor nigdy, ale to nigdy, nie mógł spojrzeć w kamerę, fakt bowiem, że patrzył z ekranu bezpośrednio na widza, burzył iluzję rzeczywistości zdarzeń przedstawionych na ekranie, bo przypominał widzowi o tym, żc jest tam, w ciemnej sali, pozornie bezpieczny, gdyż skryty w kokonie mroku, ale jednak zauważony - w tej właśnie chwili przyłapany na podglądaniu cudzego życia'. Twórcy magazynów pornograficznych z całą pewnością zdają sobie sprawę z tej subtelnej relacji, jaka zachodzi pomię-' Zob. M. Przylipiak, Kino stylu zerowego. Z zagadnień estetyki filmu fabularnego. Gdańsk 1994.