skiem dawniejszym od zmyślonych podróży. Cierpiącym w egipskiej niewoli Hebrajczykom Mojżesz ukazuje „ziemię obiecaną” mlekiem i miodem płynącą. Od tej pory motyw ten przewija się stale poprzez myśl społeczną. W Polsce, być może, częściej niż gdzie indziej. Czy pamiętacie Moją piosenkę Norwida?
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba Podnoszą z ziemi przez uszanowanie Dla d a r ó w Nieba...
Tęskno mi, Panie...
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą,
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie...
Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony Są jak odwieczne Chrystusa wyznanie:
„Bądź p o chw al o n y!”
Tęskno mi, Panie...
Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,
Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,
Równie niewinnej...
Tęskno mi. Panie...
Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za t a k - n i e za nie Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie...
Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie Przyjaźni mojej!...
Tęskno mi, Panie1
Oczywiście, taka utopia miejsr-a-ma talrżpmniej lub bardziej silnie 7a7nae7one..n- zaharwienie społeczne. Ojczyzna to nie tylko kraj dziadów i ojców, lecz również "siedziba pewnych wartości, których znaczenie objawia się sżczggóime^ilnie w~kraju obcymTgdzie tych wartości brakj^/eźmy dla przykładiHSTatiryrego-M^
Pisarz ten i działacz polityczny po upadku powstania listopadowego znalazł się na emigracji we Francji. W jego publicystyce ówczesnej obraz Polski nakłada się na obraz idealnych stosunków społecznych, podczas gdy Francja utożsamia się ze stosunkami godnymi potępienia. Polityka francuska tak okropny wpływ wywierająca na Europę, czymże jest, jeśli nie polityką kramarzy troskliwych o swoje towary? Taki stan w rewolucji socjalnej może tylko ścinać łby szlacheckie, jeżeli jest silny masą i rozumem, jeżeli mu szlachta zawadza. Wzywa on w potrzebie gmin ku swej pomocy, obiecuje mu wszystko, lecz zwyciężywszy, gnębi lud, nazywa go elementem anarchii, i staje się dla niego drugą arystokracją, równie godną poniżenia jak ta, którą wespół z ludem mordował. Co innego w naszej Polsce patriarchal-nej! Tu nie masz, dzięki niebu, ani motłochu bez praw, ani jego szumowin, które się pieniąc w każdym warze rewolucyjnym, cząstkami wydzielają z gminu, a potem panują nad gminem [...]. Nasz cały ród jest plemienny, jed-nogniezdny, bez tych ostrych podziałów [...], które wszędzie indziej tak ograniczały jedne stany od drugich, jak np. widzimy, że w ziemi i w górach różnią się między sobą kruszców pokłady odmienną ciężkością gatunkową, odłamem i ziarnem. Polacy to rodzima masa [...], Francja jest w giełdzie, w kramie, w warsztacie i na bruku: Polska tylko na wsi, za miastem”2.
77
■ Cyprian K. Norwid. Pismu wybrane. Warszawa 1968, t. I. s. 181-182.
M. Mochnacki. Pisma rozminie, Poznań 1863. s. 164—165.