Ewangelia według św. Marka 3
Jezus był zajęty od świtu do nocy. Tłumy przychodziły Go słuchać. Nieprzerwany korowód chorych prosił o uzdrowienie.
Ojcowie i matki znosili chore dzieci. Krewni i znajomi przyprowadzali kaleki, niewidomych, opętanych... Niektórzy chorzy przychodzili o własnych siłach.
Również uczniowie byli bardzo zajęci. Pilnowali, aby każdy mógł dostać się do Jezusa. W końcu zaczęło im brakować czasu nawet na posiłki.
Większość ludzi uwielbiała Jezusa. Nie strofował ich ani nie pogardzał
nimi jak faryzeusze, lecz ciągle mówił
0 Bożej miłości.
Byli jednak i tacy, którzy uważali, że Jego miejsce jest w warsztacie ciesielskim.
- Co się z nim stało? - uskarżali się przed Maryją i krewnymi Jezusa.
- Chyba odszedł od zmysłów! - mówili.
O Jezusie usłyszeli również uczeni w Piśmie. Niektórzy z nich przyszli z Jerozolimy, aby Go posłuchać. Zawistnym okiem patrzyli na Jego popularność i cuda. Nie zgadzali się z tym, co nauczał.
Zamiast uznać, że od Boga Jezus otrzymał moc uzdrawiania ludzi, głosili kłamliwie, że wyrzuca złe duchy mocą władcy złych duchów.
Jezus przywołał ich do siebie
1 powiedział:
- Czy szatan może zwalczać samego siebie? Od szatana pochodzą choroby duszy i ciała, ponieważ zależy mu na mnożeniu bólu i smutku. Czy więc może je leczyć? Widzieliście dzieła Boże, a uznaliście je za szatańskie.
Bluźnicie przeciw Duchowi Świętemu i taki grzech nie może być wybaczony. Ja przyszedłem na świat po to, aby mocą Bożą uwolnić ludzi z jarzma szatańskiego.