stacią Nowego, wspaniałego świata Aldousa Huxleya jest Dzikus, który wygłasza m.in. taką oto tyradę:
„Ależ ja nie chcę komfortu. Ja chcę Boga. Chcę poezji. Chcę prawdziwego niebezpieczeństwa. Chcę wolności. Chcę dobra. Chcę grzechu.
W gruncie rzeczy - powiedział Mustapha Mond -żądasz prawa do bycia nieszczęśliwym.
Dobrze więc - rzekł Dzikus wyzywająco. Żądam prawa do bycia nieszczęśliwym.
Nie. mówiąc już o prawie do stania się starym, brzydkim i niedołężnym; prawie do tego, aby mieć syfilis i raka; prawie do braku jedzenia; prawie do bycia zawszonym; prawie do życia w stałym niepokoju o jutro; prawie do zarażenia się tyfusem; prawie do tego, aby podlegać cierpieniom wszelkiego rodzaju”8.
Tej deklaracji praw nie należy, oczywiście, brać ^dosłownie. Chodzi o to, że świat większości utopii to miejsce, gdzie można tylko umrzeć z nudów albo się zbuntować. Chodzi również o to, że utopiści zakładali zazwyczaj harmonię między proponowaną przez siebie organizacją życia a potrzebami człowieka. Oni za-( wsze wiedzieli lepiej, czego ludzie naprawdę potrzebują. Cokolwiek proponowali - autokrację czy demokrację, totalitaryzm czy anarchię, celibat czy wolną miłość - nie mieli nigdy wątpliwości, że to i tylko to zapewni wszystkim ludziom maksimum szczęścia, choćby większość tych ludzi miała na ten temat zupełnie inne zdanie. Jeżeli ludzie chcą w rzeczywistości czegoś innego, jest to tylko dodatkowym świadectwem zła ustroju panującego, który ich zdeprawował i ogłupił. Zmiana warunków odmieni zarazem człowieka, który w końcu odkryje, co to znaczy być szczęśliwym i za-
* A. Huxley. Brarc New Worki. London 1947. s. 241-242.
cznie błogosławić tych, którzy mu to szczęście umożliwili- Będzie to jednak człowiek dość szczególnego rodzaju. Jak pisał Cioran, ludzie występujący w opowieściach utopistów „[...] są automatami, stworzeniami całkowicie wymyślonymi bądź symbolami; nie ma nikogo prawdziwego, żaden z nich nie wychodzi poza widmową, idealną kondycję, zanurzoną w świecie bez punktów odniesienia”9.
Jeszcze bardziej irytująca bywa u utopistów naiwna wiara we własną mądrość, przenikającą wszystkie - nawet najbardziej niewydarzone - projekty nowych wspaniałych światów. Bez niej zresztą większość utopii w ogóle nie powstałaby. Zostałyby zabite przed urodzeniem przez lęk przed śmiesznością lub świadomość niepopularności proponowanych rozwiązań. Utopista ma w sobie coś z proroka: jeśli nie uważa~! nawet swego głosu za głos Boga, czuje, że przemawia przezeń Natura lub Historia, Rozum i Prawda, Ludzkość i Nauka. Bo też potrzeba zaiste niemałej pewności siebie, by do projektowania idealnego społeczeństwa przystępować z nadzieją, że znajdzie się jedno niezawodne rozwiązanie. ^
Nadzieja ta bywa niekiedy wzruszająca - podobnie jak biografie szalonych wynalazców pracujących całe życie nad perpetuum mobile lub metalem lżejszym od powietrza. Chodzi jednak o to, że - jak wiemy - utopista bynajmniej nie zawsze pozostaje niewinnym marzycielem. Obok utopii eskapistycznych istnieją przecież utopie heroiczne. W przypadku tych drugich pewność siebie może stać się groźna, wiąże się bowiem z manipulowaniem ludzkimi losami - także losami tych, którzy w Utopięnie uwierzyli.
’ł Cioran. op. cit.. s. 68.
1B1