25
24 Zygmunt Kubiak
daje znać, iż opanowała ciało' a swoją światłością jasne uczyniła
cielesne ciemności.
I dalej po platońsku uczy pan Kryski, jak trzeba od zachwytu dla pięknej postaci ludzkiej wznosić się do- zachwytu dla duszy, a od niej — do zachwytu dla piękna samego w sobie.
Bliskość Kochanowskiego wobec tej doktryny okazuje się pozorna, gdy uważnie odczytujemy dalszy ciąg owej kończącej zbiór elegii do Firleja. Jakże mocno mówi się tam o niedoli człowieka na ziemi, o częstym poczuciu obcości człowieka w świecie.
Bardzo i nazbyt sobie pochlebia ten, który
Siebie za cel uważa świata i natury.
Trzeba także zauważyć, że różne etapy platońskiej koncepcji miłości wikłają się i rozpadają pod ironicznym spojrzeniem Jana Kochanowskiego. Teoria miłości — jeśli tak ją można nazwać — zawarta w poemacie Dziewosląb jest radykalnie odmienna od tamtej doktryny. W pełni zgodziłby się nasz mistrz z opinią wypowiadaną w Dworzaninie polskim przez antagonistę pana Kryskiego, pana Derśniaka, że piękność i dobroć bynajmniej nie zawsze na ziemi pod rękę z sobą chodzą. Tego uczy obserwacja życia.
Przede wszystkim zaś nie ulega to żadnej wątpliwości, że niebo rozpięte nad wielkim tłumaczem Psalmów jest zupełnie odmienne od tego nieba, do którego pragną się wznieść renesansowi platonicy. Ich teorię kosmosu i miłości oddzielały radykalnie od Biblii — chociaż przeważnie nie zdawali sobie z tego sprawy — dwie podstawowe negacje: aegacja skażenia natury ludzkiej i negacja owej niewspółmierności rozumu ludzkiego wobec całości bytu, którą tak mocno uwydatnia zwłaszcza biblijna Księga Hioba. Rozbieżność między platonizmem a Biblią, rozbieżność przeżytą i przecierpianą przez św. Augustyna, przenikliwie też wyczuł św. Hieronim, gdy tłumacząc Księgę Rodzaju — chyba w świadomej opozycji wobec platońsko-biblijnych syntez filozoficznych — ostrożnie odrzuci! owo sugerowane (zresztą nie fałszywe, lecz tylko nieściśle) kalón Septuaginty i przełożył refren: quod esset bonum, a nie: ijuod esset pulchrum.
Kochanowski nigdy nie przyjął platonizmu. Zdaje się, że była to j;dna z rzeczy, których najbardziej nie znosił. Jak się obronił przed tak
Pamięci Lidii Padewskiej
przemożną w jego epoce modą? Można by pomyśleć, że ocalił go instynkt urodzonego artysty. Chociaż bowiem sam Platon jest wspaniałym artystą w swojej prozie, platonizm nie sprzyja sztuce; wycieńcza ją aż do jej śmierci. (Dlaczego? — temu trzeba by także poświęcić zupełnie odrębny esej.*) Ale kto wie, czy nie w największym stopniu zabezpieczyło mistrza przed platonizmem to, że takiej Lidii, jaką pamiętał (a na pewno ją pamiętał, i to jak, skoro tak szlifował poświęcone jej elegie), ani rusz nie można było przemienić w ideę platońską.
Od platonizmu znacznie wolał stoicyzm. W Trenach opowiada, jak mu się ten stoicyzm rozpadł. Wtedy mu została Biblia, którą miał także przedtem i która była też kanwą jego największego dzieła, tego, w którym swoją siłę artystyczną zrealizował najpełniej, Psałterza. Całkowicie biblijna, głęboko współbrzmiąca zwłaszcza z Księgą Hioba, jest jego antyplatońska ironia wobec tych, którzy się łudzą, że rozumieją bieg spraw tego świata:
Przypadków dalszych żaden z nas nie zgadnie:
I próżno myślić o tym,
Co z nami będzie potym;
W godzinie wszystko Bóg wywróci snadnie.
(Pieśni, I 14)
„Wiemy, czym jesteśmy, ale nie wiemy, co z nami się stanie” — jak powiada Ofelia w Hamlecie.
Już to dawno Bóg odmyślił w niebie,
A k’ tej radzie nie przypuszczą ciebie.
{Pieśni, I 20)
Ostatek Bogu porucz; Bóg sam wie, co dobrze,
Ale człowiek nie jest w to tak opatrzon szczodrze,
* Wspomnijmy teraz tylko, że z platonizmu wyłania się pewien bardzo osobliwy smutek, który wydaje mi się podobny do tego, co w średniowieczu nazywano acedią. Nie widziałem nigdy twarzy smutniejszej od niektórych marmurowych wizerunków Plotyna, na przykład tego, który można zobaczyć w muzeum w Ostia Antica pod Rzymem. Kochanowski zaś przejął z filozofii Platona tylko to, co z niej przeniknęło do wspólnego zasobu myśli europejskiej w średniowieczu, a nawet już w późnej starożytności (zob. np. końcowe strofy pieśni ,,Co by ty, urodziwa Hanno, na to dała”, Pragnienia, 6).