XVIII środowisko arystokratyczno-ziemiańskie
skiego feudalizmu, skomplikowany nie mniej zabagn^ nymi stosunkami prawnymi w państwie carów, przy <fWQ istej (polskiej i rosyjskiej) procedurze — sprzyjał drapieżcom i krętaczom różnego kalibru. Palestra była też je. dynym niemal zawodem nie przynoszącym ujmy pojęciom stanowym szlachty. Zresztą nie praca stanowiła istotę tęgo zawodu. Tę wykonywali aplikanci, drobiazg szlachecki aspirujący do kawałka chleba czy krescytywy w mętnych interesach na drodze do upragnionego folwarku i chłopów.
Zdarzały się śród palestry, jak i w całej klasie, jednostki wybitne i nieskazitelne, ożywione obywatelskim duchem i oświecone, ale w niewielkim stopniu modyfikowało to obraz środowiska arystokratyczno-ziemiańskiego skupiającego się w Wilnie.
Szlachta zasiedziała na prowincji różniła się niekiedy patriarohalizmem, ale był to przeważnie „patriarchalizm głupstwa”. Zacofana umysłowo i kulturalnie, zapatrzona w arystokrację i wodzona na pasku przez kler, oporny wobec kultury laickiej i strzegący pozycji osiągniętej w warunkach feudalnych, tworzyła na ziemiach łitewsko--ruskich rezerwat obskurantyzmu zgoła saskiego, bo w nim i niewygasły kult dla jezuitów poczesne zajmował miejsce. A zakon właśnie, przetrwawszy na terenie Rosji, sięgał obecnie ponownie po „rząd dusz”.
Chylącą się do upadku Rzeczpospolitą określono trafnie jako rzeszę folwiarków-państewek szlacheckich. W tym kierunku bowiem zmierzał proces rozpadu, któremu w dramatycznych okolicznościach politycznych nie zdołała położyć kresu wytężona działalność reformatorów. Istota tego procesu Sięgała głęboko w świadomość klasy panującej. Specyficzne stosunki polityczne i społeczno-gospodarcze wpoiły miejiako przeświadczenie o samowystarczalności