108
RO/D/.I/
Klasyczna odpowiedź na to pytanie głosi, że prawda myili polega na jej zgodności z rzt4 czywistością. Veritas est adaeąuatio rei et intellectus (...) Lecz na czym ma polegać ta zgodność myśli z rzeczywistością, mająca stanowić istotę prawdy? Na pewno nie na tym, iżby owa myśl była identyczna z rzeczywistością, którą stwierdza. A więc może na tym, iż owa myśl jest podobizną czegoś rzeczywistego, jest odbiciem jakiejś rzeczywistości. Ale i ta wykładnia „zgodności myśli z rzeczywistością” wydaje się niektórym filozofom czymś absurdalnym. Jakże, powiadają, mogłaby myśl być podobizną czegoś od niej zasadniczo różnego1?
„Myśl” można zastąpić „wiadomością” czy „publikacją”. I pojawia się pytanie: co to znaczy, że wiadomość jest zgodna z rzeczywistością? Jak widać, w mediach i dziennikarstwie nie można uciec od problematyki filozoficznej. Można jej co najwyżej nie dostrzegać lub pomijać: w Media Studies filozofia zajmuje marginalne miejsce2.
Dziennikarstwo bliższe jest jednak filozofii, niż wymiarowi sprawiedliwości z jego prawdą materialną. Jest osadzone we wspólnocie konkretnych ludzi z ich indywidualnym i zbiorowym etosem, doświadczeniami, przekonania*; mi, z pewnym językiem społecznym, różnym od języka indywidualnego3. Powiedzenie, że „każdy człowiek ma swoją prawdę”, nie jest jakimś relatywistycznym banałem, lecz faktem. Znajomość problemów związanych z pojęciem prawdy wydaje się nieodzowna dla uprawiania dziennikarstwa na dobrym poziomie w mediach deontologicznych.
Redukcja prawdy do prawdy materialnej powoduje, że przestaje ona być związana z dobrem. W takim ujęciu każda wiadomość spełniająca umowna standardy prawdy jest „dobrą” wiadomością. A przecież media deontologicz-
ne osadzone są w wywodzącej się z antycznej Grecji tradycji polis, w której prawda, dobro i piękno są ze sobą nierozerwalnie związane. Traktowanie tych pojęć w całkowitej izolacji od siebie jest charakterystyczne dla współczesnej kultury konsumpcyjnej, której jednym z wzorcowych produktów są media tabloidowc. W mediach teleologicznych za warunek etycznego dziennikarstwa można uznać wierność prawdzie materialnej.
W pragmatycznie ukierunkowanym podręczniku etyki mediów L.A. Da) określa „standardy prawdy dziennikarskiej”4.
Zdaniem L.A. Daya, najbardziej oczywistym standardem jest rzetelność i do kładność wiadomości. To oznacza, że fakty muszą być zweryfikowane i opierać si( 169
PKAWDA r OBHKrrWNtlti
nu solidnych świadectwach. Wszelkimi wątpliwościami co do faktów dziennikarz powinien podzielić się z odbiorcami. Taka postawa jest warunkiem zaufania.
Ten standard odpowiada poglądom wielu filozofów, którzy uważają, że pojęcie prawdy jest nierozerwalnie związane z pojęciem dowodu lub świadectwa".
Dla dziennikarza równie ważne, jak świadectwo, jest jego weryfikacja. Źródła informacji często są mało wiarygodne. Jan Skórzyński wiąże niedostateczną weryfikację lub nawet jej zaniechanie z lenistwem i brakiem odpowiedzialności dziennikarzy.
Drugi standard prawdy to jasność przekazu. Prawdziwa informacja ma pomóc odbiorcy rozumieć świat i nie ograniczać się do prawdy faktów. Koresponduje to z przytaczaną już opinią R. Kapuścińskiego na temat, czym jest dobre dziennikarstwo. Standard ten współbrzmi z metodologicznym zaleceniem Kartezju-iza, by myśli były „jasne i wyraźne”, a nawet słynną frazą Ludwiga Wittgensteina: „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”5 6. W praktyce wierność temu standardowi oznacza, że nie wszystko warte jest publikacji, a to, co publikowane, powinien cechować wysoki profesjonalizm.
Trzeci standard wymaga od informacji bezstronności i wyważenia.
Dziennikarstwo tabloidowe nie spełnia żadnego z nich. Większość publikacji w tabloidach nie jest bezstronna, a o jakimkolwiek wyważeniu nie ma wręcz mowy. Wprawdzie rzecznicy dziennikarstwa tabloidowego czasem twierdzą, że metody przygotowywania informacji są identyczne jak w mediach deontologicz-nych, tylko forma przekazu jest odmienna, ale tłumaczenia takie są zupełnie nieprzekonujące. Tym bardziej że forma przekazu współdecyduje o jego prawdziwości. Publikacje tabloidowe w żadnej mierze nie pomagają odbiorcy w rozumieniu świata. Czy publikacje, nawet rzetelne, o romansach lub kłopotach żołądkowych gwiazd i gwiazdek popkultury sprzyjają w jakimkolwiek rozumieniu świata? Przeciwnie, wprowadzają chaos w obraz świata odbiorcy i mogą zaburzyć jego hierarchię wartości.
Jakimś wyjściem jest ostre, zdroworozsądkowe i krytyczne czytanie (oglądanie, słuchanie), konfrontacja zawartości mediów z własnym myśleniem, odwoływanie się do sensu własnego doświadczenia i podstawowego kanonu wartości. Axel Springer (pomysłodawca niemieckiego „Bildu”; w Polsce odpowiednikiem jest „Fakt”) wypowiedział chyba jeszcze w latach 50-tych smutne proroctwo: „Gdy doprowadzimy nakład BILDU do granicy 5 milionów, to każemy ludziom chodzić na rękach, a oni będą to robiću.(...) Obawiam się, te znaczna część odbiorców przekazu medialnego już tak funkcjonuje. Czy uruchomienie autokrytycyzmu wystarczy, żeby nie chodzić na rękach, choć tak doradzają najbardziej po-
K. Ajdukiewicz, Zagadnienia i kierunki filozofii, Czytelnik, Warszawa 1983, s. 29.
• M.R. Levy, M. Gurevitch (red.), Defining Media Studies. Refiections on the Futurę of the Field Oxford University Press, New York, Oxford, 1994, s. 9.
* F. Fernandez-Armesto, Historia prawdy, tłum. J. Ruszkowski, Zysk i S-ka, Poznań 1999, s. 212
L.A. Day, Ethics In Media Communications..., s. 84-90.
u„ Rozumieć zdanie, to wiedzieć, co można słusznie uznać za jego dowód lub za świadectwo na jego korzyśćA. Grobler, Wstęp, (w:) M. Dummet, Logiczna podstawa metafizyki, tłum. W. Sady, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998, s. XIII.
L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, tłum. B. Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe
PWN. Warszawa 1997, s. 83.