.ale dalej znajduje się wiersz pod tytułem Przygoda z lalką, który jest epickim rozwinięciem tej bogatej w ekspresyjną anegdotę sytuacji. Wiersz stanowi, jak poprzednie, swobodną transpozycję tekstu. Przede wszystkim następuje polska lokalizacja: „morze” zostaje zastąpione przez Dunajec.
Panna Stejcia i Maryla nad Dunajcem bawiąc w lecie —
Proszę spojrzeć, gdzie Karpaty, a Dunajec wnet znajdziecie.
Brzeg rzeki był urwisty, dzieci bawiły się nad nim, strasząc siebie: „Uciekajcie, uciekajcie, bo Dunajec na was leci!” Woda porwała im lalkę. One krzyczą, że lalka wpadła w „morze”. Morze w cudzysłowie — metaforycznie wyolbrzymione znaczenie żywiołu, więc i samej katastrofy. To są zasady obowiązujące w zabawie. Filuś rzucił się na ratunek i wyłowił „zwłoki lalki mokre, sine...” Podążając za sytuacją w7 ten sposób zarysowaną „jak naprawdę”, zwłoki sine można było podać już bez cudzysłowu. Ilustracja w tym wypadku to tylko odskocznia. Popatrzmy, jak i ten tekst został zinterpretowany po pierwszej wojnie w tomiku ochrzczonym przez Arcta: Ta książeczka osobliwa. Jest w nim zamieszczony wspomniany wierszyk i tym razem z kolorowym rysunkiem Gawińskiego. Na rysunku jest już niewątpliwy Dunajec, a nie morze; Filuś, ogromny jak smok, nurkuje w wodzie, a ponad przerażonymi dziewczynkami stoi góral w pełnym góralskim moderunku: w rozwianej poetycznie guni — stoi jak anioł na pełnych skrzydłach. Ten usymbolizo-wany rysunek, robiony wyraźnie w młodopolskiej manierze, jest przy-_ kładem zupełnego rozminięcia się z realistyczną i tylko lekko „uzabawioną” fabułą wiersza, pełną zresztą prostoty i zwyczajności. Mamy tu sytuację odwróconą, w której interpretacja rysownika przez swą konwencję, zupełnie obcą klimatowi wiersza, staje się nie do przyjęcia. Monachijska czy norymberska maniera obrazków — so gemiltlich — bardzo grzecznych i ładnie ubranych dzieci, milutkich piesków, kotków i cielątek, pogrodzonych starannie płotami pastwisk — jest na pewno obca Konopnickiej. Ale nie tak przecież daleka, jak propozycje rysownika młodopolskiego.
W poszczególnych zbiorkach powtarza się motyw ilustracyjny: dzieci czytające książeczkę. Taka sytuacja dawała autorowi piszącemu tekst znaczną szansę swobody. Treść bowiem wiersza mogła nie dotyczyć tak czy inaczej banalnie upozowanej „gromadki czytających”, ale tego, co niosła ze sobą czytana książeczka. I tak przede wszystkim w zbiorku Moja książeczką, jak już z samego tytułu wynika — motywT ■ lektury zostaje wysunięty na uprzywilejowane miejsce.
Okładka przedstawia dziewczynkę siedzącą przy oknie, z kotem i książką na kolanach. Książka jest otwarta, widać na niej portret koci. W tym samym zbiorku temat „czytania” pojawia się jeszcze raz. Kolorowy obra-
148