LITERATURA LUDOWA W RECEPCJI DZIECI
Od zamierzchłych epok towarzyszyła dziecku literatura ludowa. Pieśni--kołysanki, rymowane zabawy niemowlęce, porzekadła, przypowiastki, zagadki, bajki, klechdy, podania od lat najmłodszych przekazywane były przez opiekunów-wychowawców. Dostrzegali to moraliści, filozofowie wytyczający drogi rozwoju społeczeństwa. Platon w Rzeczypospolitej, doceniając wczesne wychowanie, takim oto opatrzył je komentarzem: „Dzieciom na-samprzód bajki opowiadamy. Są to na ogół rzeczy zmyślone, lecz mieści się w nich i odrobina prawdy. Pierwej bajkami posługujemy się w stosunku do dzieci niż gimnastyką... Czyż więc tak bez wszystkiego pozwolimy na to, aby dzieci słuchały pierwszych lepszych powieści zmyślonych przez pierwszych lepszych ludzi, wpajały w dusze wyobrażenia przeciwne owym, którymi wedle naszego przeświadczenia przejmować się później powinny, gdy dorosną". Również Arystoteles zalecał pedagogom pilną zwracać uwagę na dobór podań, opowieści, a w zabawach chciał widzieć przygotowanie do przyszłego życia. Plutarch, powołując się na Platona, rozważał zwłaszcza moralną wymowę podań, zawarty w nich model obyczajowości, krytycznie oceniał wzory epopei Homera. Starożytni dostrzegali uznaną dziś prawdę, że tradycyjna literatura ludowa stroni od moralistyki i dydaktyzmu.
I w Polsce możemy śledzić różny stosunek do bajki ludowej. W znanych nam poglądach na wychowanie sam termin „bajka”, „baśń” do wieku XVIII używany był jako synonim zmyślenia, bałamuctwa, plotki — co już świadczy o randze temu nadawanej. W okresie Oświecenia, gdy penetracja tekstów drukowanych już z adresem do dzieci zaczyna wyraźnie narastać, zarysowują