dziej umarłej i zmurszałej jego części, na najniższym piętrze domu. sajbsu-dziej oddalonym od sklepienia niebios, wraz ze zwierzętami najpcdrejszei kondycji, i oto w urojeniu swoim stawia się nad krąg księżyca i niebo kładzie sobie pod stopy!
Tę świadomość nędzy i wielkości człowieka ma Prospera. Tylko więcej jeszcze goryczy. Na scenie występuje zazwocza; w wielkim czarnym płaszczu usianym gwiazdami. W reku aa czarnoksięską laskę. Ten kostium unieruchamia aktora, zmiwia w św. Mikołaja albo w prestidigitatora, patetyzuje i każe mu celebrować rolę. Prospera staje się uroczysty zamiast Sc tragiczny, zamiast być ludzki. Prospera jest reżyserem morale w-tu, ale moralitet ten pokazał przyczyny jego klęski. Był -» wtórzeniem historii, ale nie mógł jej zmienić. Trzeba razem ze złą teatralną tradycją zrzucić z ramion Prospera płaszcz dziejski.
Ilekroć myślę o Prosperze, widzę zawsze głowę Lecr-ar-ia z jego ostatniego autoportretu. Ma wysokie, ogromne caoku Białe przerzedzone włosy spadają jak resztki lwiej grzywy i ta^zą się z wielką brodą Boga Ojca. Broda podchodzi dro ust, są zaciśnięte, skrzywione, o opuszczonych w dół kątach. W te» twarzy jest mądrość i gorycz. Nie ma w niej ani spokc7-. ano poddania. To jest ten człowiek, który na marginesie w-.en<o«> karty wypełnionej wywodami o ruchu ciał zanotował swoim, zwierciadlanym pismem, tylko jeszcze mniejszymi znacziimir „O Leonardo, czemu się tak trudzisz?”
Wielu krytyków pisząc o Prosperze przywoływało postać Leonarda. Czy Szekspir słyszał o Leonardzie? Nie wiemy- Mógł słyszeć od Ben Jonsona, który był wielkim erudyta, albo- cc hrabiego Southamptona, od Essexa czy od kto regoko £ w ies ze swych możnych przyjaciół. Mogła dojść do mego .egenca Leonarda, który w oczach współczesnych i długo jeszcze pocem uchodził za człowieka najdalej posuniętego w znajomości magu. Magii białej, oczywiście, naturalnej, nazywanej juz wtedy empiryczną, w przeciwieństwie do magii czarnej albo demon-cmc Tej magii, jaką uprawiał Paracelsus. Powietrze uważał za toćza* ducha, który uchodzi z cieczy w stanie wrzenia. Powietrze-atry tpirit", jak w spisie osób nazwał Szekspir Ariela. O tej same1
313