Rymy męskie, jednozgłoskowe, występujące w wyrazach czy zestrojach akcentowanych oksytonicznie, tzn. na ostatniej sylabie, wprowadził na szerszą skalę do literatury dopiero romantyzm w związku z rozwojem sylabotonizmu. Od tej pory występują samodzielnie bądź też przeplatane rymami żeńskimi.
W cwał, mój koniu, koniu, w cwall Miesiąc na dól schodzi z chmur,
A nim zejdzie miesiąc z chmur,
Mamy sadzić dziesięć skal,
Dziesięć rzek i dziewięć gór;
Za godzinę pieje kur.
(A. Mickiewicz Ucieczka, w. 67— 72)
Wesoły jestem, wesoły i śmieję się do lez; choć jesień już na poły, kwitnący czuję bez.
(S. Wyspiański Wesoły jestem, wesoiy..,, w. 1—4)
Odpowiedniki rymowe mogą składać się z więcej niż jednego tylko wyrazu. Rymy takie noszą nazwę złożonych lub składanych. Pojawiają się już w poezji czarnoleskiej (np. „na te” — „bogate”, „dostanie” — „za nie”); w wierszu współczesnym często nabierają zabarwienia humorystycznego, zwłaszcza gdy dla ujednolicenia ich postaci wymagają transakcentacji, czyli przesunięcia akcentu:
Jak tam, panie Ildefonsie,
Czy porządki już robią się?
(K. 1. Gałczyński Rozmowa mi(dzy Mikołajem i Konstantym Ildefonsem..., w. 1—2)
Pierwszy „zacieśnia kontakty” z handlującymi serem i różne koncepcje ma, gdy z auta „studiuje teren”.
(K. I. Gałczyński Uniwersał — paszkwil..., w. 1—4)
Dla pełności rymu wystarcza, kiedy współbrzmienie obejmuje końcową część wyrazu łącznie z akcentowaną samogłoską. Często jednak zdarza się, że obszar współdźwięczności zostaje poszerzony. Tego typu rymy określa się jako głębokie lub bogate. Przykłady z Mickiewicza: „nisko” — „ognisko”, „dziedzictwa” — „dziewictwa”, „stopy” - „stropy”.
Rymy ubogie we współdźwięczności zdarzają się najczęściej w grapie rymów męskich, w których akcentowana samogłoska znajduje się w wygłosie, np. „me” — „źle”, „ja” — „dwa”.
Źródłem współdźwięczności licznej grupy rymów jest identyczność ich gramatycznych form, czasem ograniczona tylko do końcówek, czasem zagarniająca także i rdzenną część wyrazu. Kymy takie noszą nazwę gramatycznych. Bardzo popularne w staropolszczyźnic, życvotnc zresztą i do dzisiaj, uważane były przez kierunki kładące nacisk na kunsztowność zestawień rymowych za rodzaj pośledni.
Oto strofa złożona z samych rymów gramatycznych:
— Postój! o postój, hulanie czerwony,
Przez co to koń twój zapieniony skacze?
To nic... to moje j matki grób zhańbiony,
Serce mi pęka, lecz oko nie plącze. —
Koń dobył iskier na grobie z marmuru I mściwa szabla wylazła z jaszczuru.
(J. Słowacki Anioły stoją na rodzinnych polach, w. 7—12)
A oto fragment oparty na samych rymach niegramatycznych:
I — oto — pieśń skończyłeś — — i już więcej
Nie oglądam Cię--jedno — słyszę:
Coś?... jakby spór dziecięcy —
— A to jeszcze kłócą się klawisze
0 nie dośpiewaną chęć:
1 trącając się z cicha,
Po ośm — po pięć —
Szemrzą: „Począl-że grać? czy nas odpycha??...”
(C. Norwid Fortepian Szopena, cz. VI)
Rymy ustalone w twórczości Kochanowskiego były dokładne, ścisłe, tzn. opierały się na identyczności rymujących się cząstek. Identyczność ta dotyczy sposobu ich wymawiania, niekoniecznie zaś pisowni. Są to więc przede wszystkim „rymy dla ucha”, np.: „dalej” — „pojechali” (głoska e w wyrazie dalej była pochylona i w wymowie upodabniała się do i).
Ilość dokładnie rymujących się ze sobą wyrazów jest w każdym języku ograniczona, dlatego też pewne rymy często używane i powtarzane stają się oklepane, banalne. Konieczność dobrania odpowiedniego wyrazu powoduje zużywanie się pewnych zestawień rymowych. O takiej
213