Księgi XI - Rozdział IV 407
wszech widzialnych, rzeczy bezgłośnym niejako wołaniem woła, Iż nie tylko uczynlon Jest, ale I nie mógł być przez nikogo uczynlon. Jeno przez Boga niewymownie a niewidzialnie wielkiego I niewymownie a niewidzialnie pięknego. Cl znów, co utrzymują, że świat wprawdzie przez Boga uczyniony został, lecz nie ma początku co do czasu, tylko co do powstawania swego, tak, łź w Jakiś trudno zrozumiały sposób świat zawsze jest tworzony 12 -ci, mówię, chcieliby widocznie przez to obronić Boga od zarzutu niepoważnej niestałości, gdyby ktoś mniemał, że nl stąd ni zowąd przyszło Bogu do głowy, co mu przedtem nigdy nie przychodziło, żeby świat uczynić; a więc nowa chęć miałaby nagle przyjść Bogu, który przecież we wszystkim jest doskonale niezmienny. Nie wiem wszakże. Jakby się utrzymać mogło takie zdanie w zastosowaniu do różnych rzeczy, a przede wszystkim do duszy: ta bowiem, gdyby była współwleczna z Bogiem, to tego nam w żaden sposób nie zdołają wytłumaczyć, skąd na duszę przyszło nieszczęście nowe. nigdy przedtem w wieczności niebywałe. Bo jeśli powiedzą, że stale duszę spotyka raz nieszczęście, raz szczęśliwość IJ, na zmianę, to muszą też powiedzieć, te i na przyszłość takie będą dla duszy okresy - raz szczęśliwy, raz nieszczęśliwy. A stąd już sama przez się wyniknie niedorzeczność, że I wtedy, gdy dusza jest niby w szczęśliwości, nie jest jednakże szczęśliwą, ponieważ przewiduje przyszłe znów swe nieszczęście I poniżenie. Jeśli znów tego nic przewiduje i zdaje jej się, że będzie zawsze szczęśliwa, to złudna jest jej szczęśliwość. Nie jest że to wielkie głupstwo? Gdyby zaś myśleli, żc wprawdzie przez całą wieczność wstecz zmieniały się raz po raz okresy szczęśliwości 1 nieszczęścia, ale że odtąd na przyszłość dusza raz oswobodzona już nie zazna nigdy nieszczęścia - to jednakże muszą przyznać, że dotąd nigdy ona prawdziwie szczęśliwa nie była i że dopiero teraz zaczyna się dla niej nowy jakiś okres Już nie złudnej szczęśliwości. A więc przyznać muszą, że duszę spotyka coś całkiem nowego, coś wielkiego i wspaniałego, czego nigdy przez całą wstecz wieczność nie zaznała. Jeśli przy tym twierdzić będą, że przyczyny tego czegoś nowego Bóg nie miał w przedwiecznych zamysłach swoich, to tym samym zaprzeczą, że on jest sprawcą tej szczęśliwości. A taki wniosek byłby już niesłychanie bezbożny. Powiedzą, te to wskutek nowego zamysłu powstałego w Bogu dusza już na przyszłość będzie na wieki szczęśliwa; ale jakoż wtedy okażą, iż obca jest Bogu owa przez nichże samych potępiana zmienność. Wreszcie, gdy się zgodzą na to, te dusza stworzona w czasie, ale już nigdy w czasie nic mająca się skończyć, jest jako liczba początek mająca, ale nie mająca końca, a przeto raz doświadczywszy nieszczęścia, skoro z tego nieszczęścia wybawiona została, nigdy go już nie zazna; zaiste, nie będą wątpić o tym, iż taka rzecz stać się może bez naruszenia niezmienności zamysłów bożych. Niechże tak samo wierzą, że i świat w czasie mógł być uczyniony, chociaż Bóg przez uczynie-nlc świata nie zmienił wiekuistych wyroków swoich i woli swojej.
'' ..Non icmpofli, ted suuc crcuclonls.”
Tak sadzili platonlcy przyj mu Ji|c wędrówkę duszy. Putni Pa/htwo Plutonu K». X.