rc rozmowy. To by to cudowne i przyjemne. Raz w tygodniu itay domu. Rodzice wiedzieli, że jestem szczęśliwy jak nigdy dotąd. tem ilę niespokojny rpragnąlcmiowarzystwa innych ludzi, zo\vK^| dowulem. Przez dwa lata byłem zadowolony z życia i jeśli sią c-zy^ ^ twilcm, lo tylko ziąpogodą, niedostatkiem snu, coraz większą lyiiną co muszą zrobić, żeby wszyscy mnie lubili. Jedyną depresyjną cechl!^ ciągle mi towarzysząca nostalgio. W przeciwieństwie do Edith wałem wszystkiego choćby z tego powodu, że się skończyło. Ale pr^ już w wieku dwunastu lat rozpaczałem z powodu mijającego czasu ^ żal nie opuszczał mnie nawet w chwilach najwiotszych przyjemno^ Rl ustannie zmagałem się z teraźniejszością, na próżno próbując ją powst^i mać przed odejściem w przeszłość.
Okres między dwudziestym a dwudziestym piątym rokiem życia ^^ minam jako bardzo spokojny. Postanowiłem, że zostaną łowcą przygną Nawet w przerażających sytuacjach potrafiłem panować nad lękiem. tora roku po skończeniu stażu zacząłem krążyć między Londynem a Mo. skwą, gdzie przemieszkiwałem z grupą radzieckich artystów w d^ń uj^ tym lokalu. Pewnej nocy w Istambule zostałem napadnięty. Broniłem się tak skutecznie, że złodziej musiał uciekać i nic nie udało mu się ukrasi Pozwalałem sobie na nieskrępowane myślenie o seksualnymi we wszelkich jej przejawach. Odrzuciłem większość zahamowań i lęków. Najpierw zapuściłem włosy, potem obciąłem je krótko. Kilka razy wystąpiłem z zespo. tera rockowym Chodziłem do opery. Pragnąłem nowych doznań i chciałem mieć ich jak najwięcej, być wszędzie tam, gdzie mi się uda dotrzeć, dysponując ograniczonymi środkami. Szczęśliwie się zakochałem.
Nagle, w sierpniu 1989 roku, kiedy miałem dwadzieścia pięć lat, u mojej matki wykryto raka jajnika. Mój doskonały świat zaczął się kruszyć. Gdyby mama nie zachorowała, moje życic potoczyłoby się inaczej. Gdyby nie to tragiczne przeżycie, być może nigdy bym się nic załamał (chociaż i tak miałbym skłonność do depresji) albo załamałbym się znacznie później, może przechodząc kryzys wieku średniego. Mogłoby jednak być i inky.żc mimo wszystko załamałbym się w tym samym czasie i w taki sam sposób, jak roi siłę to zdarzyło.
Pierwszą część mojej emocjonalnej biografii mógłbym nazwać prekursorem doświadczenia, drugą — jego wyzwalaczem. Najpoważniejsze depresje są poprzedzone depresjami pomniejszymi, które zwykle przechodzą niezauważone łub nic są niewyjaśnione. Wiele osób, które nigdy nie zachorują na depresję, miewa doświadczenia, które zostałyby uznane za epizody przepowiadające chorobę, gdyby do niej doszło, ale zostały zapomniane, ponieważ mroczne przeczucia nigdy się nie spełniły.
Nic będę szczegółowo obywał, jak rozsypywało się moje życic. Dla tych. którzy znają tę niszczącą chorobę, jest to jasne, a dln wszystkich innych na zawsze pozostanie niewytłumaczalne. Kiedy mułem dwadzieścia piąć Im, leżnie potrafiłem sobie tego wytłumaczyć. Doić powiedzieć, ze było strasznie. W 1991 roku moja mona umarła. Miała pięćdziesiąt osiem łut. Ból był paraliżujący, ale mim mona łez i wielkiego żalu. mimo że odeszła osoba, aa której od dawna i przez tak długi czas mogłem polegać, całkiem dobrze dawałem sobie radę. Byłem przygnębiony, byłem zły, ale nie szalony.
Latem rozpocząłem psychoanalizę. Kobiecie, która miała być moją psychoanalityk, już na samym początku kazałem obiecać jedno — źc będziemy kontynuowali nasze spotkania az do końca, bez względu aa wszystko, i że tylko ciężka choroba może lo zmienić. Miała ona prawie siedemdziesiąt lat. Obiecała mi to, o co prosiłem. Była uroczą i mądrą osobą; przypominała moją mamę. Nasze codzienne spotkania pomogły ml oponować nad rozpaczą.
Na początku 1992'roku zakochałem się w osobie błyskotliwej, pięk-uoj, hojnej, dobrej i banko mi oddanej, ale tek ogromnie trudnej. Nasz związek był burzliwy, ale dość szczęśliwy, Jesicnią 1992 roku moja partnerka zaszła w dążę i poddała się aborcji. We mnie zrodziło to niespodziewane poczucie sloty. Pod koniec 1993 roku, tydzień po moich trzydziestych urodzinoch, rozstaliśmy się za obopólną zgodą. Obydwoje cierpieliśmy z powodu tego, co się stało.
W marcu 1994 roku moja psychoanalityk powiedziała mi, że przechodzi na emeryturę. Dojeżdżanie z Princeton do gabmetu w Nowym Jorku stalosię dla ruejzbyt uciążliwe. Już wcześniej czułem, że nie potrafię się w pełni zaangażować w naszą współpracę, i myślałem, aby zakończyć te spotkania, ale kiedy usłyszałem nowinę, zacząłem płakać. Szlochałem przez całą godzinę. To było dziwne: Ostatni raz płakałem po śmierci mamy. Teraz poczułem się straszliwie i totalnie samotny i; zdradzony Zostało nam kilka miesięcy na zakończenie terapii (ona nie wiedziała ile, w końcu okazało się, że spotykaliśmy się jeszcze ponad rok).
W tym samym miesiącu poskarżyłem się jej, że straciłem wszelkie uczuda i że w relacjach z ludźmi jestem jak zdrętwiały. Nie interesowały rnnie miłość, praca ani rodzina, przyjaciele też byli nu obojętni Pisałem wolniej niż zwykłe, potem w ogóle przestałem. „Nic nie wiem — napisał kiedyś malarz Gerhard Richter —Nic nie mogę. Nic nie rozumiem. Nic nie wiem. Nic. Ale cała ta nędza nie czyni mnie szczególnie nieszczęśliwym". Ja też nie potrafiłem odczuwać żadnych silniejszych emocji, z wy-