Rozdziali
D[opresja to słaby punkt miłości. Żeby kochać, musimy posiadać umiejętność rozpaczania nad tym, co tracimy, a depresja jest mechani-zmem rozpaczy. Kiedy przychodzi, niszczy osobę i tłumi umiejętność dawania i przyjmowania uczucia. Jest przejawem samotności duchowej; niszczy związki z innymi oraz zdolność do życia w pokoju z samym sobą. Miłość nie jest w stanie zapobiec depresji, ale osłania umysł i chroni go przed nim samym. Leki i psychoterapia są skuteczne dlatego, że odbudowują tę warstwę ochronną i umożliwiają dawanie i przyjmowanie miłości. Kiedy jesteśmy w dobrym nastroju, potrafimy kochać siebie, innych, pracę, Boga, i to uczucie (niezależnie od tego, kto lub co jest jego obiektem) daje nam poczucie sensu, stanowiącego przeciwieństwo depresji. Czasem miłość nas porzuca lub my ją porzucamy. W depresji bezcelowość każdego przedsięwzięcia, uczucia, a nawet samego życia staje się wyraźnie widoczna. W tym stanie, pozbawieni miłości, czujemy tylko jedno: całkowity bezsens.
Życie jest pełne smutku. Bez względu na to, co robimy, w końcu i tak umrzemy. Każdy z nas jest zamknięty w samotności własnego ciała. Czas mija i to, co było, już nigdy nie wróci. Ból jest pierwszym doświadczeniem bezradności wobec świata i towarzyszy nam przez całe życie. Złościmy się, że wyrwano nas z bezpiecznego łona matki, a kiedy ta złość zaczyna cichnąć, zamiast niej pojawia się rozpacz. Nawet ci, którym wiara obiecuje, że czeka ich życie na innym, lepszym świecie, tutaj doświadczają udręki. Sam Chrystus był mężem smutku. Z drugiej jednak strony dysponujemy dzisiaj różnymi środkami uśmierzającymi ból i skuteczniej niż kiedyś możemy wybierać, co będziemy czuli, a czego czuć nie chcemy. Ci, którzy mają dość pieniędzy, mogą uniknąć wielu życiowych nieprzyjemności. Jednak wbrew entuzjastycznym twierdzeniom farmakologów depresji nie da się wyrugować, dopóki mamy świadomość siebie samych. Tę chorobę można najwyżej powstrzymywać — i na tym polega jej leczenie.
13