Biologia to nie przeznaczenie. Można mieć udane życie mimo deprc-sji/Co wiąfećj ci, którzy ze swojej depresji wyciągają nauko, mogą osiąg, nąć moralną głąbią, i to jest łyżka miodu na dhie; garnka dziegciu. Istnieje podstawowe spektrum emocji, od którego nic powinniśmy szukać ucieczki. Uważam, że depresja mieści sią w tym spektrum i znajduje sią gdzieś blisko żałoby i miłości. Uważam też, że wszystkie silne uczucia są sobie, bardzo bliskie i każde z nich jest odmianą lego, co uważamy za jego przeciwieństwo.
Udało mi sią pokonać bezwład, skutek depresji, ale choroba żyje nadal, na zawsze zakodowana w moim umyśle. Jest częścią mnie. Wojna z depresją to wałka z sobą samym. Trzeba to wiedzieć, zanim sią rozpocznie zmagania: Uważam, że aby wyeliminować depresją, trzeba naruszyć mechanizmy emocjonalne, które czynią nas ludźmi. W takich okolicznościach nauka i filozofia muszą sią zadowolić półśrodkami.
..Powitaj ten ból — napisał kiedyś Owidiusz— bo z niego wyciągniesz nauką”. Możliwe (chociaż w tej chwili wydaje sią to mało prawdopodobne), że wpływając na procesy chemiczne w organizmie, będziemy potrafili lokalizować, kontrolować i przerwać w mózgu obieg cierpienia. Mam jednak nadzieją, że nigdy sią na to nie zdecydujemy. Gdybyśmy wyelimir ńowali cierpienie, pozbawilibyśmy nasze doświadczenie głąbi, a przecież jego złożoność jest warta bólu, jaki odczuwamy. Jeślibym mógł widzieć świat w dziewiąciu wymiarach, to byłbym gotów dużo zapłacić za tą możliwość. Wolałbym ciągle żyć w smutku, niż stracić zdolność odczuwania bólu. Ból nie jest jednak tym samym co depresja. Nawet w największym cierpieniu człowiek kocha i jest kochany, i to doświadczenie utrzymuje go przy życiu. Starałem sią pozbyć depresji, żeby wyrugować ze swojego życia kroczącą śmierć. Ta książka jest swego rodzaju artylerią przeciwko unicestwieniu.
Rozdział II
Depresja dotknęła mnie, kiedy już rozwiązałem większość swoich pro-Hblemów. Trzy latu po śmierci mojej matki powoli godziłem się z tą stratą. Moja pierwsza powieść właśnie miała się ukazać. Żyłem w zgodzie z rodziną. Bliski związek, w którym byłem dwa lata, rozpadł się, ale zerwanie nie pozostawiło po sobie otwartych ran. Kupiłem piękny dom. Pisałem artykuły dla „The New Yorkcra" W moim życiu wszystko zaczęło się dobrze układać, nie miałem żadnego powodu do rozpaczy i właśnie wtedy depresja zakradła się na swoich miękkich, kocich łapach i wszystko zburzyła. Czułem wyraźnie, że okoliczności niczego nie tłumaczą. Można popaść w depresję, kiedy dzieje się coś strasznego, kiedy w życiu panuje chaos. Ale żeby pogrążać się w niej, gdy udało się po-dźwignąć z tragedii i uporządkować życie? To dziwne i niepokojące. Przeczuwałem, żc przyczyny załamania tkwią głęboko we mnie; znany od wieków kryzys egzystencjalny, zapomniane rany z odległego dzieciństwa, drobne krzywdy Wyrządzone ludziom, którzy już odeszli, przyjaźnie stracone przez zaniedbanie, świadomość, że nie jestem Tołstojem, brak doskonałej miłości, odruchy chciwości i braku miłosierdzia itp. Kiedy patrzę na tę listę, wydaje mi się, że moja depresja ma podłoże zarówno racjonalne, jak i nieuleczalne.
Nigdy nie doświadczyłem biedy (to też bardzo istotne). Większość ludzi chciałaby dostać od losu takie karty, jakie mnie przypadły. Zdarzały się okresy dobre i złe (tak je oceniam), ale nic nie tłumaczy tego, co mi się przydarzyło. Gdybym miał ciężkie życic, inaczej patrzyłbym na swoją depresję. Przecież miałem dość szczęśliwe dzieciństwo. Rodzice kochali mnie i młodszego brata, z którym na ogół dobrze żyłem. Moja rodzina była silna. Myśl, że rodzice mogliby się rozejść, nigdy nie przyszła mi do głowy. Nie widziałem, żeby się kłócili, i zawsze było jasne, źe bardzo się kochają. Czasem zdarzały się nieporozumienia, ale bez wątpienia oboje byli oddani dzieciom i sobie nawzajem. Prowadziliśmy wygodne życie.
39