wieka w historycznej i ontogenetycznej skali czasu, które są ogniwami pośrednimi między genotypem a fenotypem.
W moim wyjaśnieniu usiłowałem znaleźć taką pojedynczą adaptację biologiczną, która stanowiłaby dźwignię dalszych procesów, więc zapaliłem się do idei, że jest nią nowy sposób utożsamiania się z członkami własnego gatunku i rozumienia ich jako istot intencjonalnych. Nie znamy czynników środowiskowych, które mogły stanowić presję prowadzącą do powstania takiego przystosowania. Możemy postulować wiele korzyści przystosowawczych, jakie wynikają z takiej zmiany poznawczej. Wydaje mi się, że istnieje wiele ewolucyjnych scenariuszy, które mogły przynieść ten sam wynik, w postaci nowych cech ludzkiego poznania, gdyż jakikolwiek byłby powód rozumienia przez jednostkę członków swego gatunku jako istot intencjonalnych - czy byłaby to współpraca, czy rywalizacja, czy też efektywniejsze uczenie się społeczne - rozumienie to nie zanikłoby w pozostałych sytuacjach interakcji z innymi. Innymi słowy, takie zjawiska, jak komunikacja, współpraca i uczenie się społeczne, nie są oddzielnymi modułami czy dziedzinami wiedzy, lecz raczej różnymi rodzajami aktywności, które byłyby - wszystkie - w istotny sposób zmodyfikowane przez nowy sposób rozumienia członków własnego gatunku, czyli nową formę poznania społecznego. Owa nowa forma jest szczególnie istotna w interakcjach między jednostkami - a więc w czasie historycznym, w którym przekształca zjawiska społeczne w zjawiska kulturowe, oraz w czasie ontogenezy, gdyż przekształca zdolności i reprezentacje poznawcze wspólne wszystkim naczelnym w niepowtarzalnie ludzkie zdolności uczenia się kulturowego i reprezentowania rzeczywistości zawierającego perspektywę.
Należy tu podkreślić, że ta specyficzna dla ludzi forma poznania społecznego nie dotyczy jedynie rozumienia innych jako istot ożywionych, będących źródłem mchu i siły, jak myśleli Piaget (1954) i Premack (1990). Taki rodzaj rozumienia, jak się wydaje, występuje u wszystkich naczelnych. Forma ta dotyczy raczej rozumienia tego, że inni także dokonują wyborów w swoim spostrzeganiu i działaniu, które dyktowane są reprezentacjami umysłowymi pożądanego wyniku, czyli celu. Jest to znacznie więcej niż traktowanie innych jako istot ożywionych. Skądinąd jednak wielu teoretyków twierdziło, że tym, co odróżnia poznanie człowieka od poznania u innych zwierząt, jest „teoria umysłu”, co wydaje się słuszne, jeśli termin ten potraktujemy ogólnie jako oznaczający całościowe poznanie społeczne. Jeśli jednak termin ten jest wąsko rozumiany, jako zdolność rozumienia fałszywych przekonań, to powinniśmy wziąć pod uwagę, że dzieci nie umieją tego aż do czwartego roku życia, a ludzkie poznanie zaczyna w sposób istotny różnić się od poznania innych naczelnych już między pierwszym a drugim rokiem życia dziecka, czego przejawem jest podzielanie uwagi, przyswajanie języka i inne formy uczenia się kulturowego. A zatem, tak jak mówiłem wcześniej, rozumienie fałszywych przekonań jest jedynie lukrem na cieście ludzkiego poznania społecznego, którego najważniejszym składnikiem jest rozumienie intencjonalności.
Muszę też w tym miejscu zaznaczyć, że antropomor-fizowanie i romantyczne traktowanie zdolności poznawczych innych gatunków zwierząt nie pomoże nam odpowiedzieć na ważne pytania. Nie twierdzę tu oczywiście, że badacze powinni zająć się wyłącznie różnicami między poznaniem człowieka a poznaniem innych naczelnych. Wprost przeciwnie, jeśli mamy określić, co jest specyficznie ludzkie, albo specyficznie szympansie, czy co stanowi o wyjątkowości małpek kapucynek, to musimy patrzeć zarówno na podobieństwa, jak i na różnice. Jednak popularne poglądy, oparte często na anegdotycznych obserwacjach zachowania zwierząt, a także silna tendencja człowieka, by widzieć inne istoty jako podobne do nas samych, nie stanowią, moim zdaniem, pomocy w odkrywaniu prawdy. Ironia losu spra-
273