MAI II wsi u*
dziczną „cnotliwość” szlachty, Frycz podobnie zrcszi-jak i współczesny mu Szymon Marycjusz, autor ksią^kj O szkołach (Dc scholis sen ac:ademiis lihri duo) pragnij aby szlachectwo oparte na pochodzeniu ustąpiło miejsca szlachectwu indywidualnych zdolności i zasług, a jego ry. cerstwo to niedzicdziczne szlachectwo przyszłości. Wystąpiło to szczególnie silnie tam, gdzie Frycz domagał si^ powierzania urzędów nie szlachcie rodowej, lecz ludziom uczonym oraz tym. którzy wyróżnili się owocną działalnością i cnotą. Zdaniem bowiem Frycza, nie powinno być żadnej różnicy pomiędzy szlachcicem a tym, kto nim nie jest. w ubieganiu się o godności państwowe, gdyż decydującym kryterium przy powierzaniu urzędów winny być osobiste walory kandydata. Skoro zaś niektórzy potomkowie obecnej szlachty nie odznaczają się niezbędnymi cnotami. należy pozbawić ich prawa piastowania urzędów. W przeprowadzaniu tej zasady był Frycz rygorystyczny stosował ją także i do panujących.
Z dziedziczności władzy króla szydził wówczas także Erazm z Rotterdamu pisząc, że nikt rozsądny nie da się przewieźć przewoźnikowi przez rzekę tylko dlatego, że jest on synem przewoźnika, podczas gdy oddajemy rządy królowi właśnie dlatego, że jest synem króla. Podobny argument spotykamy u Frycza; pisze on mianowicie:
Nikt zaś rozsądny nie pomyśli, żeby sternika okrętu wybierać bacząc nie na jego doświadczenia żeglarskie, ale na świetność jego rodu1.
W stosowaniu jednakże tej zasady na najwyższym szczeblu społecznej i politycznej hierarchii, wydaje się nam Frycz
^•konsekwentny oświadczał sj . .
*l-IX
.^królów obrąbie dynastiiJe^,cn,a»«bied2te
dająca się wytłumaczyć chyba lyni to n'<*onscu n°-gjiwnym realizatorem Polityki
z--'•-cc nowej
________-o~* ~''3vv<uel1 państwa, a więc nic tylko
deC>T wie, ale także mieszczanie i chłopi.
feUda suiąc przed oczyma czytelników obraz wzorowego RY* społecznego, Frycz podkreślał w mm te wszystkie UStf0J które były przeciwne tradycyjnemu świalopoglądo-serwatywnej szlachty. Ganił jej obłudą, pychą i pogardzanie ludźmi niższeeo sta-------- *
rodzaju reformy nie mógłby sobie ^ FrVcza, a by s«°Jc wyntestente na tron zawfiS* kZ padku wygaśnięcia dynastii natomiaf achcie W • :ydować miał ogół obywateli pańs. ‘ ° „oZ
Hałowie, ale także a więc
nir* K.tt
po-
Sto-
gardzanie ludźmi niższego stanu, potępia! negatywny sunek do pracy. Bolał też, że w Polsce wiele ludzi żyje jawnie z występku i nieczystości”, że „cudzołożnicy chodzą po świecie na oczach wszystkich”, „mężobójcy kręcą się w biały dzień wśród ludzi”. W całym O poprawie, a szczególnie w księdze O Kościele stawiał Frycz czytelnikom konkretny wzór, którego naśladowanie winno było stać się celem wszystkich mieszkańców Rzeczypospolitej. Pisał tu m.in.: „Są w Czechach ludzie zwani «braćmi»; jedni nazywają ich pikardami, inni - waldensami" - ich tryb życia, z którym zapoznał się bliżej podczas pobytu w Pradze, zalecał w wielu sprawach naśladować. A więc pisze, że
[...] zakazane są u nich wszelkie biesiady i pijatyki, tańce, gra w karty i kości [...] i inne tego rodzaju postępki, z których pochodzi niezmierzone zło5.
Te kilka zdań zawiera charakterystykę elementów pu
Dzieła wszystkie, 1.1, s. 581-582.
Dzieła wszystkie, t. I, s. 121.