xlviii WSTĘP
dziczną „cnotliwość” szlachty, Frycz - podobnie zresztą jak i współczesny mu Szymon Marycjusz, autor książki O szkołach (De scholis seu academiis libri duo) - pragnął, aby szlachectwo oparte na pochodzeniu ustąpiło miejsca szlachectwu indywidualnych zdolności i zasług, a jego rycerstwo to niedziedziczne szlachectwo przyszłości. Wystąpiło to szczególnie silnie tam, gdzie Frycz domagał się powierzania urzędów nie szlachcie rodowej, lecz ludziom uczonym oraz tym, którzy wyróżnili się owocną działalnością i cnotą. Zdaniem bowiem Frycza, nie powinno być żadnej różnicy pomiędzy szlachcicem a tym, kto nim nie jest, w ubieganiu się o godności państwowe, gdyż decydującym kryterium przy powierzaniu urzędów winny być osobiste walory kandydata. Skoro zaś niektórzy potomkowie obecnej szlachty nie odznaczają się niezbędnymi cnotami, należy pozbawić ich prawa piastowania urzędów. W przeprowadzaniu tej zasady był Frycz rygorystyczny -stosował ją także i do panujących.
Z dziedziczności władzy króla szydził wówczas także Erazm z Rotterdamu pisząc, że nikt rozsądny nie da się przewieźć przewoźnikowi przez rzekę tylko dlatego, że jest on synem przewoźnika, podczas gdy oddajemy rządy królowi właśnie dlatego, że jest synem króla. Podobny aigu-ment spotykamy u Frycza; pisze on mianowicie:
Nikt zaś rozsądny nie pomyśli, żeby sternika okrętu wybierać bacząc nie na jego doświadczenia żeglarskie, ale na świetność jego rodu4.
W stosowaniu jednakże tej zasady na najwyższym szczeblu społecznej i politycznej hierarchii, wydaje się nam Frycz
* Dzieła wszystkie, 1.1, s. 121.
PROGRAM NAPRAWY RZECZYPOSPOLITEJ
XLIX
niekonsekwentny, oświadczał się bowiem za dziedzicznością królów w obrębie dynastii. Jest to niekonsekwencja dająca się wytłumaczyć chyba tym, że właśnie król miał być głównym realizatorem polityki społecznej Frycza, a na tego rodzaju reformy nie mógłby sobie pozwolić panujący, który by swoje wyniesienie na tron zawdzięczał szlachcie. W wypadku wygaśnięcia dynastii natomiast o wyborze nowej decydować miał ogół obywateli państwa, a więc nie tylko feudałowie, ale także mieszczanie i chłopi.
Rysując przed oczyma czytelników obraz wzorowego ustroju społecznego, Frycz podkreślał w nim te wszystkie cechy, które były przeciwne tradycyjnemu światopoglądowi konserwatywnej szlachty. Ganił jej obłudę, pychę i pogardzanie ludźmi niższego stanu, potępiał negatywny stosunek do pracy. Bolał też, że w Polsce wiele ludzi żyje .jawnie z występku i nieczystości”, że „cudzołożnicy chodzą po świecie na oczach wszystkich”, „mężobójcy kręcą się w biały dzień wśród ludzi”. W całym O poprawie, a szczególnie w księdze O Kościele stawiał Frycz czytelnikom konkretny wzór, którego naśladowanie winno było stać się celem wszystkich mieszkańców Rzeczypospolitej. Pisał tu m.in.: „Są w Czechach ludzie zwani «braćmi»; jedni nazywają ich pikardami, inni - waldensami” - ich tryb życia, z którym zapóznał się bliżej podczas pobytu w Pradze, zalecał w wielu sprawach naśladować. A więc pisze, że
[...] zakazane są u nich wszelkie biesiady i pijatyki, tańce, gra w karty i kości [...] i inne tego rodzaju postępki, z których pochodzi niezmierzone zło5.
Te kilka zdań zawiera charakterystykę elementów pu-5 Dzieła wszystkie, 1.1, s. 581-582.