166 Aniela Książek-Szczep unikowa
Nieistotne wydają się szczegóły, chyba że zostaną specjalnie zbliżone. Zlekceważone są przydługie opisy przyrody, widoki miast, a nawet prezentacja urządzeń technicznych, nie mówiąc już o zjawisku czasu i jego plastycznym wyrazie.
„Czytelnik ekranowy” dąży do szybkich rozwiązań fabularnych, poruszających emocje i ciekawość, jego zdążanie do końca jest pełne niepokoju, tak jak to się dzieje przy oglądaniu filmu. Wszystko to przeciwstawia się postawie czytelnika literatury, zgłębiającego sensy każdego elementu dzieła.
Celem nauczyciela polonisty jest wyjaśnienie różnic między komunikatem audiowizualnym a literackim i rozwianie złudzeń, jakoby film mógł zastąpić dzieło literackie. Słowo literackie tworzy fantomy wyobraźni, gra na niej, gdy film podsuwa odbiorcy gotowe i jakże realne złudzenia. Ale to nie wszystko. „Ekranowy czytelnik” nie docenia w literaturze jeszcze jednego — intymności obcowania z dziełem. Powoduje ona, że wytworzone wizje wyobraźni są nasze, a film jest sztuką dla nas, fantomem odbieranym w podstawowych elementach przez wszystkich tak samo.
Intymność, podobną do tej, która cechuje komunikację literacką, odnajdujemy również w odbiorze przekazu audialnego. Najbardziej sugestywne słuchowisko radiowe nie czyni z siebie dzieła dla wszystkich — apeluje do wyobraźni, która inspirowana dźwiękiem nasuwa każdemu inne obrazy. Porusza pokłady wrażeń, doznań, asocjacji.
Wydaje się pewne, że radio pomaga czytać „literacko”, film zaś wywołuje czytelniczą naprzemienność w odbiorze1. Poznawanie treści literackich poprzez obraz jest czymś zupełnie innym niż zgłębianie ich za pomocą słowa — jego znaczeń i barw. Czytając obrazami, dokonuje odbiorca nieuświadomionego przekładu intersemiotycznego. Jak każdy przekład, tak i ten może być lepszy lub gorszy, ale zawsze ma jakieś słabe punkty, białe plamy treści nieprzekładalnych.
Na przykład wartkość akcji trylogii Sienkiewicza bywa ostatnio odczytywana komiksowo. Jako komiksowe są też oceniane takie filmy jak Potop czy Pan Wołodyjowski. Nie przekreśla to dzieła Sienkiewicza, raczej świadczy o „ekranowym czytaniu” odbiorców. Dla nich to bowiem niewiele oznacza taki choćby fragment Ogniem i mieczem: „Noc zapadła nad pustynią, a z nią nastała godzina duchów. Czuwający w stanicach rycerze opowiadali sobie w owych czasach, że nocami wstają na Dzikich Polach cienie poległych, którzy zeszli tam nagłą śmiercią w grzechu i odprawują sobie korowody, w czym im żaden krzyż ani kościół nie przeszkadza”.
Mało wie dzisiejszy przeciętny czytelnik o Dzikich Polach i „nagłej śmierci w grzechu” — sensy istotne dla Sienkiewicza i jego pokolenia przestały cokolwiek znaczyć dla współczesnych Polaków. Pojawiają się zatem białe plamy znaczeniowe przy „czytaniu ekranowym”, a także w adaptacji filmowej. Przy
Nawiązanie do gesztaltyzmu (zjawisko „naprzemienności spostrzegania”).