ni będą Żydzi niemieccy. Wyłączone będą Małe Numery. Ty będziesz wybrany. Ja będę wyłączony.
Dokładnie o trzynastej warsztaty opróżniają się i nlr kończący się szary zastęp defiluje przez dwie godziny przed dwiema stacjami kontrolnymi, gdzie codziennie liczą nas i przeliczają, i przed orkiestrą grającą przez dwie godziny bez przerwy, jak codziennie, marsze, do których musimy przy wejściu i wyjściu dostosować krok.
Zdaje się, że wszystko odbywa się jak co dzień, komin kuchenny dymi jak zwykle, zaczynają już rozdzielać zupę. Lecz potem odezwał się dzwon i wówczas stało się jasne, że to Już.
Dzwon ten bowiem dzwoni zawsze o świcie i jest on pobudką, ale kiedy dzwoni w ciągu dnia. ma to oznaczać Blocksperre, zamknięcie w baraku, a to zdarza się podczas selekcji, aby nikt przed nią nie umknął, i kiedy objęci nl;t idą do gazu. aby nikt ich nie widział odchodzących.
Nasz Blockallesler zna swój fach. Upewnił się, że wszyscy wrócili, kazał zamknąć drzwi na klucz, wręczył każde mu kartkę z numerem rejestracyjnym, nazwiskiem, zawo dem, wiekiem i narodowością i wydał rozkaz, aby wszyscy rozebrali się zupełnie, zachowując na sobie jedynie buty. W ten sposób, nadzy i z kartką w ręce. czekać będziemy, aż komisja przybędzie do naszego baraku. Nasz barak Jest czterdziesty ósmy, ale nie da się przewidzieć, czy zacznti od pierwszego czy od sześćdziesiątego. W każdym razie przynajmniej przez godzinę możemy być spokojni i nie mu powodu, abyśmy nie mieli wejść pod koc na pryczy dlii rozgrzania się.
Niektórzy się już zdrzemnęli, kiedy piekielny wrzask rozkazów, przekleństw i odgłosy kopniaków dają znać. /<• komisja nadchodzi. Blockallesler i jego pomocnicy z gięli! dormitorium wyskakują z pięściami i rykiem na tłum wy straszonych nagusów i wtłaczają ich do Tagesraam. czyli kancelarii dowództwa. Tagesraiun jest to pokoik o sześciu
etrach na cztery: gdy pościg skończył się, Tagesraum pełnia się .ciasno zbitą, zwartą i gorącą masą ludzką, tóra zalewa najdokładniej wszystkie kąty i napiera na ewniane ściany, tak że aż trzeszczą.
Teraz wszyscy jesteśmy w Tagesraum i nie tylko czasu, Tmiejsca brak nam na odczuwanie strachu. Te napie-ijące ze wszystkich stron rozgrzane ciała budzą szczególne, lecz nie odrażające uczucie. Trzeba starać się podnosić W górę nos. by móc oddychać, i nie pomiąć ani nie zgubić tki trzymanej w ręce.
Blockallester zamkną] drzwi prowadzące z Tagesraum do dormitorium. otworzył natomiast drzwi, które z Tages-~um i z dormitorium wychodzą na zewnątrz. Tu, przed Jednymi i drugimi drzwiami, stoi sędzia naszego losu. a jest im podoficer SS. Po prawej ma BlockallesLera. po lewej -“a ter mistrza baraku. Każdy z nas. wychodząc nago z Ta-sraum na zimne powietrze październikowe, musi przed mi trzema, a między dwojgiem drzwi, przebiec kilka kro-ów, oddać esesmanowi kartkę i wrócić drzwiami do do-.iiitorium. Esesman w ułamku sekundy pomiędzy dwoma przebiegającymi, spojrzeniem na twarz i grzbiet każdego, ‘ccyduje o jego losie i z kolei oddaje kartkę albo temu t prawej, albo temu z lewej, co oznacza dla każdego z nas ycie lub śmierć. W ciągu trzech-czterech minut barak •kladający się z dwustu ludzi jest „załatwiony"; a po po-dniu cały obóz liczący dwanaście tysięcy ludzi. Wtłoczony w jatkę ludzką w Tagesraum, czułem, jak •topniowo ustępuje nacisk ciał dokoła mnie. i wkrótce szła moja kolej. Tak samo jak wszyscy przebiegłem ergicznym i elastycznym krokiem, starając się trzymać soko głowę, pierś do przodu i napiąć, i uwydatnić mu-ukuly. Kątem oka usiłowałem spojrzeć za siebie i wydało mi się, że moja kartka poszła na prawo.
Wracając do dormitorium możemy się z powrotem ubrać. Nikt nie zna jeszcze dokładnie swego losu. trzeba przede
141