swoimi poplecznikami, a konsumenci wykorzystują umiejętności zdobyte przez nich jako fanów i graczy w pracy, edukacji i polityce.
W rozdziale szóstym przechodzę od kultury popularnej do kultury' publicznej. Przedstawiam w nim swoje refleksje na temat konwergencji, by pokazać w nowy sposób amery kańską kampanię prezydencką 2004 roku i zastanowić się, co mogłoby uczynić demokrację bardziej bezpośrednią. Kolejny raz, gdy dyskutowano o stawce tych wyborów i przekonywano obywateli do wzięcia w nich pełniejszego udziału, lepiej posłużyła do tego celu kultura popularna niż serwisy informacyjne i debata polityczna. U zarania kampanii dzielącej naród popularne media mogą też modelować sposoby współegzy-stencji - pomimo naszych różnic. Wybory' w 2004 roku to ważny moment zmiany relacji pomiędzy mediami i polityką. Obywatele byli zachęcani do wykonania większej części „brudnej roboty” podczas kampanii, a kandydaci i partie utraciły część kontroli nad procesem politycznym. I znowu wszystkie strony założyły większy stopień aktywności obywateli i konsumentów, choć nie zgadzają się jeszcze co do jej warunków.
W podsumowaniu powrócę do trzech kluczowych pojęć - konwergencji, zbiorowej inteligencji i uczestnictwa. Chcę zgłębić niektóre z następstw, jakie omawiane w tej książce tendencje będą mieć dla edukacji, reformy mediów i demokratycznego obywatelstwa. Będę w tym miejscu wracać do podstawowego twierdzenia: kultura konwergencji wyznacza zmianę w sposobie myślenia o naszych związkach z mediami, a chociaż zmiana ta dokonuje się w pierwszej kolejności na poziomie naszych relacji z kulturą popularną, to nabyte w trakcie tej zabawy umiejętności mogą mieć wpływ na to, jak się uczymy, pracujemy, uczestniczymy w procesie politycznym i łączymy z innymi ludźmi na całym świecie.
W tej książce skoncentruję się na konkurencyjnych i sprzecznych wyobrażeniach na temat uczestnictwa, które kształtują nową kulturę mediów. Jednak muszę zaznaczyć, że nie wszyscy konsumenci mają dostęp do umiejętności i zasobów niezbędnych, by stać się w pełni uczestnikami w opisywanych przeze mnie praktykach kulturowych. Cyfrowy podział coraz silniej uzasadnia obawy o wyłączanie poza nawias uczestnictwa. W latach 90. pytano przede wszystkim o dostęp. Dziś większość Amerykanów ma pewien ograniczony dostęp do internetu, jednak wielu z nich może to zrobić tylko za pośrednictwem bibliotek publicznych czy lokalnych szkól. Jednak wiele z przejawów aktywności, które opisuję, zależy od bardziej powszechnego dostępu do tych technologii, większej zażyłości z nowymi rodzajami umożliwianych przez nie interakcji społecznych, większych umiejętności konceptualnych, rozwijanych przez konsumentów w odpowiedzi na konwergencję mediów. Jak długo będziemy się koncentrować na dostępie, tak długo zmiana będzie łączona z technologiami; gdy tylko zaczniemy mówić o uczestnictwie, akcent przeniesie się na protokoły i praktyki kulturowe.
Większość spośród osób opisanych w tej książce to „pierwsi odbiorcy”. Oznacza to, że nadreprezentowani są biali mężczyźni z klasy średniej i z wyższym wykształceniem. To ludzie, którzy mają największy dostęp do nowych technologii medialnych i najlepiej rozwinęli umiejętności