W powieściach o Dzikim Zachodzie często występuje lasso. Trudno się nim jednak posługiwać na polowaniu. Do rozwinięcia lassa potrzebna jest otwarta przestrzeń i zwierzę prawie nigdy nie przeoczy rzutu. W dodatku słyszy poświst długiej liny. Toteż tylko wtedy, gdy myśliwy jest konno i może gonić zwierzynę, zdoła jej zarzucić pętlę na szyję lub biegi, o ile uda mu się podjechać dość blisko. Niektórzy kowboje z południowych stanów USA traktują to jako znakomity sport, mimo że władze myśliwskie spoglądają niechętnym okiem, a lasso jest właściwie przeznaczone do innych celów.
W przeciwieństwie do lassa tak zwane bolas na pewno przeznaczone jest wyłącznie do polowania. Wynalezione przez pierwotnych mieszkańców Patagonii, którzy polowali nim na guanaco (podrodzina dzikich lam) i nandu (strusiopodobny ptak biegający), do dnia dzisiejszego służy okazjonalnie tamtejszym gauchos. Na ten sam pomysł wpadli Eskimosi i używają podobnego przyrządu do polowania na ptaki.
W zasadzie bolas jest lassem, do którego w pewnych odstępach przytwierdzone są kamienne kule wielkości pięści. Służy do gruchotania ofiarom kości, a przede wszystkim kości biegów. Podczas gdy lassa używa się głównie do chwytania żywoem, bolas ma zabijać, a co najmniej tak ciężko ranić zwierzę, żeby się już nie mogło podnieść i stało się dla myśliwego pewnym łupem. Szczególnie skuteczne jest polowanie za pomocą bolas, gdy składa się ono z trzech niespełna trzymetrowych, z jednej strony związanych ze sobą rzemieni. Na luźnych końcach rzemieni znajdują się obciągnięte skórą kamienne kule. Myśliwy bierze w rękę jedną z kamiennych kul i ruchem obrotowym wywija dwiema pozostałymi nad głową. Potem, nie spuszczając ofiary z oka, ciska w nią bolas. Jeżeli trafi, rzemienie obciążone kamieniami owijają się wokół ciała zwierzęcia. Pętają je lub gruchocą mu biegi. Myśliwy czym prędzej dobija zwierzę nożem lub dzidą. Nie chciałem się jednak temu przyglądać, jest to chyba okropny widok.
Lżejszą odmianą bolas, składającą się z wielu cienkich rzemyków z lekkimi kamykami, bez wieloletnich ćwiczeń można miotać w zrywające się stado kaczek. Jeśli się jako tako uda, zaplączą się w nim i spadną ze dwie albo i trzy kaczki. Wystarczy trafić w skrzydło chociaż jedną.
Ów rodzaj procy do miotania kamieniami, której mały Dawid użył przeciwko wielkiemu Goliatowi, obecnie nie jest już nigdzie stosowany. Proca, jaką w razie potrzeby możemy sobie zrobić sami, wystarczy najwyżej do zabicia drobnej zwierzyny. Zanim Nunamici, resztka eskimoskiego plemienia mieszkająca w głębi alaskańskiego lądu, przed około pięćdziesięciu laty doszli do posiadania broni palnej, byli tam łowcy futer, którzy z odległości trzydziestu kroków umieli z owej procy tak mocno trafić w lisa, że zwierzę padało martwe, a co najmniej ogłuszone.
Ogólnie rzecz biorąc, w poczet broni na pewno trzeba zaliczyć także i stalowe potrzaski fabrycznej produkcji. W zasadzie produkuje się je dla traperów polujących na zwierzęta futerkowe. Kule dziurawią futro i staje się ono bezwartościowe. Trzeba jednak powiedzieć, że dotychczas powszechnie stosowane potrzaski należą do najgorszych katowskich narzędzi, jakich kiedykolwiek używał człowiek przeciwko zwierzętom, bo nigdy nie dawały gwarancji, że zwierzę, które w nie wpadnie, natychmiast zginie. Jeżeli potrzask chwyci je tylko za nogę, biedne tworzenie nieraz przez wiele dni znosić będzie męki, zanim wyzwoli je śmierć. Musi się wykrwawić, zagłodzić lub zostać rozszarpane przez inne zwierzę. Czasem schwytany więzień zdolny icst sam sobie odgryźć łapę i ujść jako kaleka. Może się też zdarzyć, że przy chwytaniu przynęty zostanie złapany za dolną szczękę. W konsekwencji dopiero przybycie trapera kładzie kres długotrwałym mękom.
Mogą one trwać bardzo długo, bo linie sideł ciągną się dziesięć, a nawet i dwadzieścia kilometrów. Przeważnie traper zakłada równocześnie kilka rzędów sideł, które rozstawia w różnych kierunkach od chaty. Dobry traper zakłada do stu potrzasków, których nie może codziennie sprawdzać, zwła-\/.cza w czasie złej pogody i śnieżnej zamieci. Futra, na których mu najbardziej zależy, nic na tym nie ucierpią, bo właśnie w zimie są one najlepsze.
Na każdy gatunek zwierząt są inne pułapki o różnej wielkości i działające w odmienny sposób. Futra mniejszych zwierząt, takich jak norka i gronostaje, które są przeznaczone na wyroby futrzarskie, nie mogą zostać uszkodzone uderzeniem ciężkiego potrzasku. Poza tym ciężki uchwyt z trudem zdoła unieruchomić filigranowe zwierzątko. Narzędzia mordu przeznaczone •I dla wilków i niedźwiedzi, ostatnio jednak we wszystkich krajach zabroniono zastawiania na niedźwiedzie stalowych potrzasków, gdyż są one niebezpieczne dla ludzi.
Napięte potrzaski z założoną przynętą zakłada się na przesmykach zwierzyny. Muszą być niezwykle starannie zamaskowane i nic w pobliżu nie może zdradzać, że krzątał się tu człowiek. Trzeba je przysypać cienką warci wą ziemi, suchymi liśćmi lub śniegiem. Najczęściej wabi się zwierzynę kawałkami mięsa. Pułapki — o ile w ogóle jest możliwe, żeby zwierzę, które się złapało mogło je za sobą wlec — powinny być dodatkowo przymocowane stalowym łańcuchem do najbliżej rosnącego drzewa.
Obecnie większość skór na modne futra pochodzi z farm zwierzyny futerkowej, gdzie ofiary zabija się szybko i bezboleśnie. Garść starych traperów t trudem wytrzymuje konkurencję z hodowcami zwierząt futerkowych i miejmy nadzieję, że dzięki temu wkrótce skończy się polowanie za pomocą pułapek. Niestety, nie dotyczy to lampartów, ocelotów i spokrewnionych / nimi żbików, których hodowla i rozmnażanie są nieopłacalne. Będzie się na nic polować w mniej lub więcej legalny sposób, na przykład zakładając ok-
167