ODKRYWAMY PRODUKT
Ciemnooliwkowe lub niebieskozie-lone kapary świetnie nadają się do dekorowania sałatek, półmisków.
Z nasion popularnej nasturcji można zrobić przyprawę, która zastąpi dość drogie kapary.
Lekko gorzkawy, ale odświeżający aromat i ostry, pikantny smak kaparów najbardziej lubią kuchnie krajów śródziemnomorskich, głównie włoska i hiszpańska. Właśnie w tych krajach uprawia się krzew kaparowy, a na skalistym wybrzeżu Morza Śródziemnego rośnie niewielka krzewinka - kapar ciernisty. Płożące się, cierniste gałązki obrośnięte są mięsistymi liśćmi. Wiosną pojawiają się duże, białe kwiaty, z długimi, czerwonymi pręcikami. Pąki kwiatowe różnej wielkości zbierane są na przyprawę. Te z krzewów dziko rosnących, na opakowaniach oznakowane są jako „comichons de caprier”. Smakosze uznają je za produkt nieco gorszej jakości niż kapary właściwe - pączki gatunków uprawnych.
Oliwkowozielone, jasno nakrapia-ne pączki podsusza się, a po zwiędnięciu sortuje według wielkości i soli. Im drobniejsze, tym wyżej są cenione. Te najlepsze mają wielkość pieprzu ziarnistego i handlową nazwę „nonpareilles”, natomiast największe pąki określane są nazwą „communes”. Przesuszone i osolone
kapary mogą być już konserwowane w marynacie octowej, oliwie lub solance. Marynowane są bardzo pikantne - zaprawa octowa podkreśla ich ziołowy, gorzkawo-korzenny smak, kapary w oliwie i solance są delikatniejsze. Walorem dobrze zakonserwowanych kaparów jest również ciemnooliwkowa lub nie-bieskozielona barwa wykorzystywana przy dekorowaniu potraw.
Jako produkt zastępczy, czyli tak zwane kaparki, używane są pączki kaczeńca lub młode niedojrzałe nasiona nasturcji, które mają wielkość groszku i intensywną zieloną barwę. Tak samo konserwowane, oprócz wyglądu, niestety nie mają wiele wspólnego z prawdziwymi kaparami, ale przecież czasem mogą je zastąpić.