przygodami „Czterech pancernych i psa”? Wystarczy przypomnieć, jak to Grigorij Saaka-szwili, sympatyczny Gruzin w polskim mundurze, stwierdza ze smutkiem po utracie czołgu „Rudego”: „Zostaliśmy bez pancerza nad głową", bez pancerza, to znaczy bez • blach okrywających czołg wraz z załogą. Od tych blach przecież pochodzą nazwy i okrętu — pancernika, i pancernego pociągu lub samochodu, i wreszcie samych „czterech pancernych” z filmu i powieści. Pancerz to płyty stalowe dziś tworzące ochronę całego pojazdu, a niegdyś ochronę poszczególnych rycerzy. Pancerni z „Rudego" to pod każdym względem bezpośredni spadkobiercy pancernych średniowiecza.
Czy na pewno pod każdym względem? Sięgnijmy do tękstu znacznie młodszego niż epoka Mieszków i Bolesławów, choć liczącego już sobie bez mała dwa wieki. Oto ksiądz Jędrzej Kitowicz, były żołnierz i konfederat barski, opowiada, jak prezentowało się wojsko polskie w czasach jego młodości, za niesławnego panowania króla — Sasa, Augusta III. „Pancerni — pisze Kitowicz zamiast zbroi zażywali pancerzów, był to kaftan żelazny ... robiony z kółek maleńkich, płaskich, okrągłych, albo też z podługo-watych ogniwków, jedne za drugie zakładanych”. O blachach zatem ani słowa! I nic wr tym dziwnego, bo istotnie przez długi czas terminem „pancerz”, zapożyczonym zresztą z niemieckiego, określano u nas ochronę ciała gnącą się, elastyczną, w przeciwieństwie do zbroi płytowej, sporządzonej ze sztywnych blach żelaznych. Chyba dopiero gdzieś w XIX wieku pomieszano te oba pojęcia, co z kolei doprowadziło do dzisiejszych nieporozumień.
Był tedy pancerz ochroną elastyczną, choć nic zawsze taką, jaką opisuje Kitowicz, to znaczy sporządzoną z kolczej plecionki. Jednakże właśnie pancerz kolczy, czyli kolczuga, zasługuje na naszą uwagę w pierwszej kolejności. \Varto przede
38