Rzeczą najistotniejszą jest tu kalkulacja przestrzeni i czasu i ona to spowodowała, że uznano ją w strategii za przedmiot obejmujący niemal całe użycie sił zbrojnych. Posunięto się nawet w strategii i taktyce do przypisywania wielkim wodzom, że pomagał im pod tym względem jakiś specjalny organ wewnętrzny.
Jednakowoż to zestawienie przestrzeni i czasu, jakkolwiek stanowi wszędzie podstawę i jest niejako Chlebem powszednim strategii, nie jest przecież rzeczą najtrudniejszą ani najbardziej decydującą.
Rozpatrując historię wojen bez uprzedzenia, wzrokiem znajdziemy, że wypadki takie, gdzie istotnie omyłki w takim obliczeniu były powodem znacznych strat, są, przyjnamniej w strategii, nader rzadkie. Jeślibyśmy jednak mieli pojęcie zręcznej kombinacji przestrzeni i czasu rozciągnąć na wszystkie te wypadki, gdzie zdecydowany i czynny wódz dzięki szybkim marszom pobił wielu nieprzyjaciół za pomocą tego samego wojska (Fryderyk Wielki, Bonaparte) — to zaplątalibyśmy się niepotrzebnie w ogólnikach. Chcąc osiągnąć wyobrażenia jasne i owocne, należy nadawać każdej rzeczy odpowiednią nazwę.
Trafna ocena przeciwników (Daun, Schwarzenberg), ryzyko przeciwstawiania im przez pewien czas sił bardzo nieznacznych, energia wytężonych marszów, zuchwałość szybkich napadów, wzmożona czynność, ogarniająca wielkie dusze w momentach niebezpieczeństwa — oto są przyczyny ich zwycięstw. I cóż one mają wspólnego ze zdolnością trafnej kalkulacji dwóch tak prostych rzeczy, jak przestrzeń i czas!
Jednak nawet ta oddziaływająca gra sił, gdzie zwycięstwa pod Ross-bach i Montmirail popychają do zwycięstw pod Leuthen i Montereau, ta gra sił, na której opierali się częstokroć wielcy wodzowie w obronie, jest, jeśli mamy mówić jasno i dokładnie, w historii wypadkiem dość rzadkim.
Osiągnięcie przewagi względnej, to znaczy zręczne doprowadzenie przeważających sił do punktu decydującego, ma o wiele częściej swe źródło w trafnej ocenie tych punktów i w obraniu wskutek tego zawczasu odpowiedniego kierunku przez siły własne, jak również w zdecydowaniu niezbędnym, aby poświęcić sprawy mniej ważne na rzecz ważniejszych, to znaczy utrzymywać siły własne w należytym skupieniu. To właśnie cechuje Fryderyka Wielkiego i Bonapartego.
Zdaje się, że w ten sposób przywróciliśmy przewadze liczebnej należne jej znaczenie; należy ją uważać za ideę podstawową i dążyć do niej wedle możności zawsze i przede wszystkim.
Jednak całkowitym niezrozumieniem wywodu naszego byłoby uważać ją z tego powodu za niezbędny warunek zwycięstwa; przeciwnie, konsekwencją naszych rozważań powinno być tylko zrozumienie, jak ważna jest w bitwie liczebność sił zbrojnych. Zgromadziwszy siły możliwie jak największe, już się uczyniło zadość zasadzie i tylko wzgląd na całość sytuacji zadecyduje, czy wobec niedostatecznych sił zbrojnych należy unikać bitwy.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Już z przedmiotu, jakim zajmowaliśmy się w rozdziale poprzednim, to jest z powszechnego dążenia do osiągnięcia przewagi względnej, wynika inne dążenie, które wskutek tego musi być równie powszechne — dążenie do zaskoczenia nieprzyjaciela. Stanowi ono w większym czy mniejszym stopniu podstawę wszelkich działań, gdyż bez niego właściwie byłoby nie do pomyślenia osiągnięcie przewagi w punkcie decydującym.
Zaskoczenie jest więc środkiem do osiągnięcia przewagi, ale poza tym należy je uważać również za czynnik samodzielny dzięki jego działaniu moralnemu. Tam, gdzie się ono uda w znacznym stopniu, wynika zamieszanie i upadek ducha u przeciwnika, dość zaś mamy wielkich i małych przykładów tego, jak bardzo stan taki zwiększa powodzenie. Nie chodzi tu więc o właściwy napad, który należy do natarcia, lecz o dążenie do zaskoczenia przeciwnika swoimi poczynaniami w ogóle, a zwłaszcza podziałem swoich sił; może się to więc stosować równie dobrze do obrony, a szczególnie w obronie taktycznej jest rzeczą zasadniczą.
Twierdzimy zatem, że zaskoczenie stanowi podstawę wszelkich bez wyjątku działań, jedynie stopnie jego są bardzo różne, zależnie od natury działania i pozostałych okoliczności.
Różnica ta zaznacza się już we właściwościach wojska, wodza, a nawet rządu danego kraju.
Tajemnica i szybkość — oto dwa czynniki zaskoczenia. Wymagają one od rządu i wodza wielkiej energii, od wojska zaś bardzo poważnego traktowania służby. Miękkość i rozluźnienie zasad udaremniają jakiekolwiek rachuby na zaskoczenie. Aczkolwiek dążenie to jest tak powszechne, a nawet tak nieodzowne, i aczkolwiek prawdą jest, że nigdy nie pozostanie ono bez wpływu, to jednak prawdą pozostanie również, że zaskoczenie całkowite udaje się rzadko i że wynika to z samej natury rzeczy. Dlatego fałszywym wyobrażeniem byłoby spodziewać się osiągnąć na wojnie specjalnie wiele za pomocą tego środka. Jako pomysł przemawia ono do nas bardzo, ale w wykonaniu zawodzi, przeważnie wskutek tarć w całej machinie.
W taktyce zaskoczenie udaje się o wiele lepiej z tej całkiem prostej przyczyny, że wchodzi tu w grę i czas krótszy, i przestrzeń mniejsza.
147