2. Wojska stałe łatwiej się bez niej obejdą w walce przeciw wojskom stałym niż przeciw powstaniom ludowym, gdyż w tym ostatnim wypadku siły są bardziej podzielone, a każda z tych części pozostawiona jest bardziej samej sobie. Gdzie zaś wojsko może być bardziej skupione, tam większą rolę odgiywa geniusz wodza i wypełnia braki duchowe wojska. W ogóle zatem cnota wojskowa jest tym bardziej niezbędna, im bardziej teatr wojny i inne okoliczności powodują powikłanie wojny i rozproszenie sił.
Z prawd tych możemy wysnuć jedną tylko naukę, a mianowicie, że jeżeli jakiemuś wojsku brakuje tego potężnego czynnika, to należy starać się wojnę prowadzić w sposób możliwie nieskomplikowany albo podwoić opiekę nad innymi środkami organizacji wojny, a od samej nazwy wojska stałego nie oczekiwać tego, czego może dokonać tylko wojsko prawdziwe.
Cnota wojskowa w wojsku jest jedną z najważniejszych potęg moralnych na wojnie. Gdzie jej nie ma, tam albo widzimy, że zastępuje ją jakaś inna siła, jak np. przemożna wielkość wodza zastąpić może entuzjazm narodu, albo też wyniki są niewspółmierne do wysiłków. Ile rzeczy wielkich zdziała! ten duch, to zespolenie się wojska, to przekształcenie rudy w szlachetny metal, widzimy u Macedończyków za Aleksandra, w legionach rzymskich za Cezara, w piechocie hiszpańskiej za Aleksandra Far-nese, u Szwedów za Gustawa Adolfa i Karola XII, u Prusaków za Fryderyka Wielkiego i u Francuzów za Napoleona Bonapartego. Trzeba by chyba umyślnie zamknąć oczy na wszelkie dowody historyczne, jeśliby się nie chciało przyznać, że zadziwiające sukcesy tych wodzów i ich wielkość w najtrudniejszych sytuacjach możliwe były tylko dzięki podobnie nastrojonemu wojsku.
Duch ten może powstać tylko z dwóch źródeł, a i te mogą go zrodzić tylko wspólnie. Pierwsze z nich — to szereg wojen i szczęśliwych sukcesów, drugie zaś — to czyny wojska, wymagające często największych wysiłków. Tylko w czynie może żołnierz poznać swoje siły. Im większe wódz zwykł stawiać wymagania swoim żołnierzom, tym jest pewniejszy, że wymagania te zostaną wykonane. Żołnierz jest równie dumny z przezwyciężonych trudności, jak z przebytych niebezpieczeństw. Roślina ta zatem wyrasta tylko na gruncie stałej działalności i wysiłku, ale równie w słońcu zwycięstwa. Skoro zaś rozwinie się w silne drzewo, oprze się największym burzom nieszczęść i porażek, a nawet i leniwej bezczynności pokojowej, przynajmniej przez czas pewien. Powstać więc może tylko w wojnach i za sprawą wielkiego wodza, ale trwać może śmiało co najmniej przez kilka pokoleń, nawet pod wodzą miernot, i w ciągu znacznych okresów pokoju.
Z tym rozszerzonym i uszlachetnionym duchem kolektywnym zahartowanego, zdobnego w liczne blizny zespołu wojowników nie należy porównywać pyszalkowatości i próżności tych wojsk stałych, które trzyma tylko kit regulaminu służbowego i musztry. Pewna surowa powaga i ostre przepisy służbowe mogą utrzymać na długo cnotę wojskową danego oddziału, ale same jej nie stworzą. Mają one przeto zawsze swoją wartość, ale nie należy jej zbytnio przeceniać. Porządek, sprawność, dobra wola, jak również pewna duma i wzorowy nastrój są przymiotami wojska wychowanego podczas pokoju. Przymioty te należy cenić, ale żaden z nich wzięty oddzielnie nie jest samoistny. Tu całość utrzymuje całość i jak w zbyt szybko ochładzanym szkle, jedna rysa powoduje rozpryśnięcie się całej masy. Zwłaszcza najlepszy w świecie nastrój przekształca się przy pierwszym niepowodzeniu aż nazbyt łatwo w upadek ducha i można by rzec — w rodzaj popisywania się strachem, francuskie sauve ąui peut! — ratuj się, kto może! Podobne wojsko może zdziałać cokolwiek tylko dzięki swemu wodzowi, a nie samo przez się. Należy nim dowodzić z podwójną ostrożnością, aż wreszcie stopniowo wśród zwycięstw i wysiłków siły dorosną do ciężkiego rynsztunku. Trzeba więc strzec się pomieszania pojęć: duch wojska, a nastrój w wojsku!