nych zlewa się całkowicie z oddziaływaniem sił moralnych i żaden proces chemiczny nie zdoła ich od siebie oddzielić jak stopu metali. Przy każdej regule dotyczącej sił fizycznych musi teoria uprzytamniać sobie ten udział, jaki w tym mogą mieć wielkości moralne, jeśli się ma uniknąć zdań kategorycznych, które są albo zbyt bojaźliwe i ograniczone, albo nazbyt zarozumiałe i rozwlekłe. Najbardziej nawet bezduszne teorie musiały, choćby nieświadomie, rozciągnąć się i na te dziedziny duchowe. Tak np. nie można absolutnie wyjaśnić oddziaływania żadnego zwycięstwa bez uwzględnienia jego wpływu moralnego. Podobnie i większość przedmiotów, które w tej księdze omawiamy, składa się częściowo z fizycznych, a częściowo z moralnych przyczyn i skutków i można rzec, że fizyczne są jakby pochwą drewnianą, podczas gdy moralne stanowią szlachetny metal, właściwą, świetnie polerowaną klingę.
Historia w ogóle potrafi najlepiej udowodnić wartość wielkości moralnych i wykazać ich wpływ, często niesłychanie wielki. Jest to najbardziej szlachetny i rzetelny pokarm, jaki pobiera z niej umysł wodza. Należy przy tym zauważyć, że duszę zapłodnić tu mogą nie tyle rozwiązania, badania krytyczne i uczone rozprawy, ile odczucia, wrażenia ogólne, jako też rozsiane gdzieniegdzie iskry ducha, z których rodzą się ziarnka mądrości.
Moglibyśmy tu przejść najważniejsze zjawiska moralne na wojnie i zbadać z pilnością pracowitego docenta, co się da o każdym z nich powiedzieć dobrego czy złego. Ponieważ jednak przy tej metodzie wpada się tylko w ogólniki i frazesy, podczas gdy duch prawdziwy szybko ulatnia się z analizy, dlatego dochodzi się niepostrzeżenie do opowiadania rzeczy znanych każdemu. Wolimy więc tu bardziej niż gdzie indziej poprzestać na wykładzie niekompletnym i fragmentarycznym, zadowoleni, że zwróciliśmy w ogólności uwagę na ważność tej sprawy i że podkreśliliśmy, w jakim duchu ujęte są poglądy zawarte w tej księdze.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Są to: talent wodza, cnota wojskowa sił zbrojnych i ich duch narodowy. Który z tych przedmiotów przedstawia większą wartość, nikt nie może określić nawet ogólnie, gdyż trudno jest w ogóle cośkolwiek powiedzieć o ich wielkości, a jeszcze trudniej — ważyć wielkość jednego za pomocą wielkości drugiego. Najlepiej nie lekceważyć żadnego z nich, aczkolwiek sąd ludzki, przeskakując nieco kapryśnie, skłania się to na jedną, to na drugą stronę. Lepiej już posługiwać się świadectwami historycznymi, które wykazują niezaprzeczoną skuteczność wszystkich trzech czynników.
Co prawda, w nowszych czasach wojska państw europejskich doszły prawie wszystkie do pewnego punktu sprawności wewnętrznej i wyszkolenia, a prowadzenie wojny osiągnęło, według wyrażenia filozofów, rozwój tak naturalny i stało się swego rodzaju metodą przyswojoną sobie przez wszystkie prawie wojska, że już odtąd nie należy liczyć ze strony wodza na zastosowanie specjalnych kunsztownych środków w wąskim znaczeniu (jak np. skośny szyk bojowy Fryderyka II). Nie można tedy zaprzeczyć, że w dzisiejszym stanie rzeczy tym większy wpływ ma duch narodowy wojska i jego doświadczenie wojenne. Natomiast długotrwały pokój może wywołać tu nowe zmiany.
Duch narodowy wojska (entuzjazm, zapał fanatyczny, wiara, przekonania) uwydatnia się najsilniej w wojnie górskiej, gdzie każdy jest zostawiony samemu sobie nawet jako pojedynczy żołnierz. Już przez to samo góry są najlepszym terenem powstań ludowych.
Kunsztowna sprawność wojska i zahartowane męstwo, jednoczące oddziały tak, jak gdyby to były jednolite bryły, stanowią czynnik najbardziej przemożny w otwartym polu, na równinie.
Talent wodza ma najwięcej pola do popisu w terenie pociętym, falistym. W górach zbyt mało panuje on nad poszczególnymi oddziałami i kierownictwo całością przekracza jego siły, natomiast na otwartej równinie dowodzenie jest łatwe i nie wyczerpuje jego sił.
Plany operacyjne powinny kierować się tymi niezaprzeczonymi powinowactwami z wyboru.