180
180
rozgałęzionej sieci stałych ambasad, jak Francja Ludwika XIV138. Dla ambasadorów króla Francji, z którym łączy ich „wieczny alians”, Szwajcarzy sami zbudowali pałac w Solurze. Gdzie indziej pałace są wynajmowane przez poszczególnych ambasadorów. Nieraz, co prawda, przekazują oni jeden drugiemu pałac tradycyjnie już dla nich zarezerwowany, tak w Rzymie ambasadorowie Francji — pałac Farnese. Własny gmach w Warszawie ma zrazu jedynie poseł pruski139, reprezentujący lennika przy suzerenie. Dopiero za Stanisława Augusta pałac, zakupiony zresztą z tak szczupłego budżetu spraw zagranicznych Rzeczypospolitej140, otrzymuje też ambasador Katarzyny II, protektorki praw kardynalnych, grający rolę „prokonsula”141.
Wcześniejsi autorzy nie mówią o nietykalności siedziby posła, zapewne dlatego, że posłowie w misjach nadzwyczajnych przebywają na dworze monarszym albo w pomieszczeniach przez ten dwór dostarczonych i strzeżonych. Zagadnienie powstaje dopiero w miarę rozpowszechniania się misji stałych, ale i wtedy poruszane jest raczej nawiasowo. Pierwszy bodaj Marselaer, piszący dla dworu hiszpańskiego, który od Ferdynanda Katolickiego szczególnie propagował misje stałe, mocno podkreśla ten przywilej:_nik<>mii.-z miejscowych funkcjonariuszy nie wolno wkraczać „c * ła” inaczej, jak zaJego zgodą142. ^
tkazuje „powstrzymać się od wszelkiego przymusu względem posła, zarówno gdy chodzi o rzeczy dla niego niezbędne, jak i o jego osobę, ażeby mógł on korzystać z pełnego bezpieczeństwa”1 2. Pod „rzeczami” Grocjusz rozumie i nieruchome, a „pełne bezpieczeństwo” musi zakładać nietykalność siedziby posła. Wypływa ona zresztą logicznie z Grocjuszowskiej koncepcji eksterytorialności. Toteż wychodzący z tej koncepcji późniejsi autorzy wyraźnie już podkreślają i ten przywilej.
Siedziba ambasadora mą być tak traktowana, „jak gdyby była pałacem samego monarchy”; korzysta ona z ochrony na równi z OS0B3. unibjUUUfóGl —J5owia"da~Wic-quełortł*\ A CalllercsT'„Dom ićh [posfów] powinien być wyłączony z nawiedzin miejscowych sędziów oraz urzędników, którzy od nich zależą”145. Wreszcie Vattel tak podsumowuje doktrynę wieku oświecenia:
„Niezależność ambasadora byłaby nader niezupełna, jego bezpieczeństwo niedostatecznie zapewnione, gdyby dom, w którym mieszka, nie był całkowicie wolny i niedostępny dla zwyczajnych urzędników sprawiedliwości „Ambasador mógłby być niepokojony pod tysiącznymi pozorami, jego tajemnice ujawnione przez rewizję jego papierów, jego osoba wystawiona na zniewagi. Toteż wszystkie względy, które uzasadniają jego niezależność i nietykalność, wymagają również, aby jego pałac był wolny”14#.
Nic inaczej wypowiada się i Rćal147.
Vattel uważa wyłuszczone stanowisko za „powszechnie uznane przez narody oświecone”. Praktyka istotnie na ogół to potwierdza148. Gdy w okresie konfliktu między królem a parlamentem w Anglii żołnierze wojsk parlamentu wtargnęli do domu rezydenta Toskanii Salvettiego i zaaresztowali jego służbę (1641 r.), lub w nieobecności cesarskiego ambasadora Lisoli przeprowadzili rewizję w jego mieszkaniu (1645 r.). Gdy w Paryżu miejscowi urzędnicy wkroczyli do siedziby posła holenderskiego Larrey’a (1749 r.), aby zrewidować mieszkanie jego odźwiernego, podejrzanego o nielegalny handel tytoniem. Gdy w celu zaaresztowania dwóch osób ze świty, trudniących się nielegalną sprzedażą trunków, oddział żołnierzy wtargnął do siedziby posła szwedzkiego w Petersburgu, Greiffenheima (1752 r.). Gdy w Konstantynopolu <1771 r.) policjanci tureccy w pogoni za jakimś uciekinierem zapędzili się do pałacu posła austriackiego Thuguta. Gdy też w Konstantynopolu (1775 r.) w czasie muzułmańskiego święta Bairam rozfanatyzowany tłum natarł na placówki dyplomatyczne Francji, Austrii i Prus, na co wniósł skargę najbardziej poszkodowany poseł pruski von Zegelin... Reakcja miejscowego rządu była natychmiastowa. Na sprawców sypnęły się surowe kary, a posłowi wyrażono ubolewanie. Zgodna jest tu praktyka wszystkich ówczesnych państw, nawet Turcji. Zasadę nietykalności siedziby posła można więc uważać za powszechnie wówczas przyjętą.
Nie naruszają tej zasady wypadki, w których albo miejscowe organa wkroczyły do siedziby posła za jego zezwoleniem149, albo poseł czuł się tak winnym, że zrezygnował z protestu — jak rezydent toskański w Londynie Salvetti, u którego znaleziono skład broni (1642 r.)150. Specjalny problem stanowią wypadki związane z azylem dyplomatycznym. Będzie o nich mowa oddzielnie.
W XVIII w. nietykalność aicdziby posła została potwierdzona w niektórych aktach normatywnych. Fgjjiulaifc^iroklamuje ją np. j>ortugaiskic rozporządzenie o przywilejach'dyplomatycznych z 1749 r.151, a reskrypt cesarski z r. 1751 każe odbywać inspekcie przeciwpożarowe w ffmaobnoh 7ajTnę>wanyr.h pr^y pn&Tów tcftrff"f>rzv
udziale ich radco^ TuŁ YFV rrfalżylZL____
Ambasador Francji Argental w oryginalny sposób wyjaśnił władzom tureckim, że on tylko jest panem w swojej rezydencji. W r. 1703 urządził w niej fetę, połączoną z rzęsistą iluminacją, co tak zaniepokoiło wielkiego wezyra, że gdy ambasador nie zareagował na wezwanie do ugaszenia ogni, wysłał do niego grupę swoich ludzi, aby sami je ugasili. Ambasador wpuścił ich, ale nie pozwolił już odejść, lecz uraczył obfitym poczęstunkiem, każąc zarazem swemu kilkusetosobowemu orszakowi śpiewać, grać i tańczyć dokoła ich stołów, i to przy salwach z muszkietów. Oszołomieni Turcy musieli odczekać końca uroczystości, a wtedy ambasador sam kazał pogasić ognie1 s3.
Sporną jest rzcćzą jeszcze w połowie XVIII w., czy taka sama nietykalność, co siedzibie posła, przysługuje również mieszkaniom członków orszaku, którzy nie
,48 Zob. odpowiednio Adair, 215 n.; (Ch.) Martens CC, I, 368 n., 377 n., 383 n.
149 Adair, 208 n., omawia kilka takich wypadków z praktyki XVII wieku.
150 Adair, 216. 151 (G. F.) Martens AGV, I, 339 n.
,5J Tamże, II, 395. 133 Flassan, IV, 242 n.
\
,M P>cavet, 97. li9 (R.) Przeździecki DDPP, 3.
140 Rybarski SPDR, 427. 141 Nazywa tak stale Stackelberga Forst-Battaglia SAP. 167 n.
14a Marselaer, H, XV (279 n.). 1 Grocjusz, ET, XVIII, IX.
144 Wicąuefort, I, XXVIII (499 n.). 145 Callićres, I, 69.
Valtcl, IV, IX, § 117. 147 Rćal. 119.