Midwł Głowiński, Nowomowa
180
nie był niczym innym, jak konsekwentnie przeprowadzanym programem zastosowania nowomowy w takich dziedzinach, jak literatura, film, teatr. W owym czasie wszystko ku temu zmierzało, by nowomowa stała się jedynym językiem publicznym.
Lata odwilży ograniczyły te zapędy, w pewnych dziedzinach nawet dość radykalnie. Przede wszystkim w sferze nauki, która wyzwoliła się z tej dominacji bodaj najwcześniej i najradykalniej (w naukach humanistycznych ze zrozumiałych powodów proces ten przebiegał wolniej). To samo nastąpiło w literaturze; ostre zanegowanie socrealizmu w połowie lat pięćdziesiątych było także zakwestionowaniem literackich użyć nowomowy, a w szerszej perspektywie jej samej. Nie tylko że z niej zrezygnowano, stała się ona przedmiotem parodii (np. we wczesnych utworach Mrożka), a literatura zyskała rangę swoistego antidotum na propagandowe użycie języka (tendencja ta narastała, by osiągnąć kulminację w poezji tzw. nowej lali na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych).
Stopniowe, ale systematyczne ograniczanie terenów, na których władała nowomowa, było procesem ciągłym. Lata stalinowskie stanowiły apogeum nie tylko z tej racji, że zagarniała ona tak szerokie rejony, również dlatego, że osiągnęła wówczas swą postać kanoniczną. W tamtych czasach była ona sprzężona z terrorem, komuniści mogli się nią posługiwać bez skrępowania. Jest bowiem regułą, że im większy terror, tym nowomowa mniej zna ograniczeń i osiąga postać bardziej natężoną; kiedy nie można protestować przeciw totalitarnemu światu, nie można także negować języka, który on wytworzył i który7 jemu służy. Toteż w okresie stalinowskim ukształtowało się najwięcej schematów i stereotypów właściwych nowomowie, niektóre z nich przetrwały przez dziesięciolecia.
Doświadczenie PRL potwierdza, że okresy, w których społeczeństwo jest aktywne i mniej lub bardziej jawnie przeciwstawia się totalizmowi, są czasem, w którym nowomowa traci swą wyłączność, to i owo w niej obumiera, a w pewnych sytuacjach okazuje się niefunkcjonalna - także z punktu widzenia władzy komunistycznej. Dzieje się tak z wielu względów, wówczas bowiem, kiedy społeczeństwo nie jest niemową, władza nie może bezkarnie narzucać tych fikcji, którymi je żywiła przez lata. Nowomowa jako domena swoistej antykomunikacji nie ma żadnych danych, by służyć negocjacjom, wypracowaniu wspólnego stanowiska czy konsensusu. Negocjacje z sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej dobitnie pokazują, że gdy są prowadzone przy użyciu nowomowy, stanowią fikcję, która nie może doprowadzić do żadnej konkluzji. Natomiast gdy chce się osiągnąć wyniki, trzeba zrezygnować z posługiwania się nią. Okres tzw. solidarnościowych miesięcy naraził nowomowę na różne niedogodności, ujawnił jej ograniczenia, dema-skowrał ją jako język ideologiczny. Wprowadzenie stanu wojennego, za którego sprawą społeczeństwo - jeśli nie Uczyć pras)7 podziemnej - znowu stało