#4
W niektórych krajach nawiązanie kontaktu nie jest łatwe. W Wenecji z obcym posłem rozmawia się tylko kolegialnie. W Turcji nic tylko do sułtana, ale nawet do wielkiego wezyra poseł ma dostęp bardzo utrudniony, najczęściej pertraktuje jedynie z wielkim dragomanem103.
Na Zachodzie poseł powinien stale towarzyszyć władcy przyjmującemu. Z korespondencji Dantyszka wiemy, ile się z Karolem V najeździł po Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Flandrii104. Szczególną swobodę w bezpośrednim dostępie do króla mają posłowie we Francji, co za Franciszka I wręcz gorszy ambasadora weneckiego105. Ludwik XIV wciąż udziela ambasadorom audiencji i publicznych, i prywatnych, czasem nawet w sypialni106. Szczególnie bezceremonialni są niektórzy królowie angielscy: Elżbieta nie waha się przyjmować ambasadora w nocnej koszuli107, a Karol II sam nawet bywa u obcych posłów, czego inni monarchowie z reguły nie robią1. Dwory habsburskie są znacznie surowsze, tu już za Karola V przyjmowanie i traktowanie posłów zostaje ujęte w szczegółowych przepisach2. Z przepisów takich, wydawanych potem i w innych krajach, szczególnie drobiazgowe były duńskie3, a szczególnie charakterystyczne — holenderskie. Aby zmusić posłów do bezpośredniego urzędowego kontaktu, Stany Generalne uchwaliły, że rozpatrywane będą tylko pisma, które poseł złoży osobiście4.
Zapraszanie posła na uroczystości państwowe, dynastyczne i dworskie nie było zrazu regułą. Dopiero w renesansowych Włoszech, zwłaszcza w Wenecji i w Rzymie, utrwala się zwyczaj, że obcy posłowie są nieodzownym elementem uświetniającym wszelkie obrzędy i obchody5. Zwyczaj ten rozszerzy się na inne kraje, zwłaszcza gdy z kolei Ludwik XIV uzna ambasadorów zgoła za dworzan, od których oczekuje się stałego udziału w życiu dworskim6.
Po osobistym kontakcie obie strony spodziewają się korzyści. Monarcha przyjmujący stara się inspirować posła, a poseł stara się zjednać monarchę tak dla swego mocodawcy, jak dla samego siebie7.
Z kim poza monarchą ma poseł utrzymywać kontakt, to początkowo sprawa bardzo różna. Czasem jest to jeden dygnitarz, czasem kilku8. Z pojawieniem się urzędu ministra spraw zagranicznych kontakty te skupią się w jego ręku. W r. 1669 Ludwik XIV formalnie zarządzi, że tylko z nim wolno posłom pertraktować9.
W miarę hierarchizowania posłów ustali się z czasem zasada, że posłowie najniższego stopnia tylko do niego, a nie do króla mają dostęp117.
Nierealne było jednak przypuszczać, żc poseł nie będzie dążył do poznania innych jeszcze osób, wpływowych i dobrze poinformowanych. Już Machiavelli zaleca mu jak najszersze kontakty, gdyż „czego nie wie jeden, wie drugi, a po największej części wszyscy coś niecoś wiedzą”118. Starają się więc posłowie poznać w monarchiach zachodnich — książąt i hrabiów, w Rzymie — kardynałów, w Wenecji i w Polsce
— senatorów, w środowisku kulturalnym tej rangi, co włoskie, a później francuskie
— uczonych i artystów. Okazje znajdą się chociażby na gruncie towarzyskim, od którego poseł na pewno nic będzie stronił. Dbały o reputację i swego władcy, i własną, będzie się starał występować okazale, a gdy sam urządzi przyjęcie — imponować jego wystawnością119. Trudno byłoby przypuścić, aby jakiekolwiek nawiązane przez posła kontakty nie miały służyć celom jego misji, aby nie starał się zjednać sobie poznanych osób i uzyskiwać od nich informacji120.
Z drugiej strony świadomość, żc poseł stara się zbierać informacje dla swego [władcy, wywołuje nieraz w kraju przyjmującym chęć ograniczenia jego kontaktów. Praktyka wielu krajów, że posła eskortuje od granicy jakiś urzędowy „opiekun,” ma niewątpliwie za jeden z celów — nic zawsze ujawniany — kontrolę nad kontaktami posła. W r. 1593 sejm postanawia, że skoro wjedzic do kraju obcy poseł, starosta graniczny ma „usługę przydać posłowi, który by go pilnował, żeby z nikim [!] nie porozumiewał się i doprowadził go do Warszawy”121.
Opiekunowie posłów sprawowali widocznie swoje obowiązki niezwykle gorliwie. U dawniejszych autorów spotkać się bowiem można z refleksją, że sytuacja posła przypomina czasem niewolę122. Inni, nawiązując do znanych sobie jakoby wypadków, przestrzegają opiekunów posła, aby niekoniecznie towarzyszyli mu aż do domu publicznego, albo — jak podobno jakiś nienazwany biskup krakowski — do ustępu123. Ale do osób prywatnych kierowane są z dawien dawna ostrzeżenia, aby nic wdawały się z obcymi posłami w rozmowy i nie zapraszały ich do domów124. Dekret z r. 1481 zakazywał Wenecjanom wszelkich rozmów z obcymi posłami pod rygorem wysokiej grzywny, a nawet banicji. Zdaniem doświadczonego dyplomaty hiszpańskiego, nigdzie tak się nie „patrzy na palce” ambasadorowi, co właśnie w Wenecji125.
1,7 Real, 48-49. ,,a Machiav*Ui MRG, 516.
n* Zob. np. Maulde, II. 290 n.; Batiffol, 352 n.; Picavet, 104 n. i 139.
120 Analizę sposobów zjednywania sobie „przyjaciół" w okresie renesansu przeprowadza Maulde, II, 317 n. Real, nb. 327, uważa zbieranie informacji i nawiązywanie w tym celu najrozmaitszych kontaktów za zrozumiałe i dozwolone.
,Jł VI., II, 1398. 122 Warszewicki, 13-14.
123 Kirchner, II, IV, §§ 30-31.
124 Kategorycznie o tym np. Ayrault RIP, XV, 2.
125 Zuftiga, IV, f. 106. Zob. też Nys DAP, 581. W r. 1622 Antonio Fos.arini, sam były ambasador, za kontakty z obcymi posłami zostaje skazany nawet na śmierć (Cappclletti, X, 121 n.).
I0J Blaga, 208 n. ł0* Finkę], passim.
109 HiU, 11, 440-441. 106 Picavct, 57 n. i 134 n.; Zcller, II, 81.
107 Relacja ambasadora francuskiego Hurault de Maissc, wg zbioru Chambruna, 126 n.
108 Picavet, 139. 2 (G. F.) Martens AGV, I, 369 n.
110 Tamże, I, 352 n. 4 Rezolucja z 21 VIII. 1686 —tamże. U, 371 n.
1,3 Maulde, U, 264 n. 1,3 Picavct, 134 n.
Callićres poświęca cały rozdział (I, XV) „sposobom pozyskania względów monarchy i jego ministrów”.
Pouczające zestawienie praktyki różnych krajów daje Wicquefort, II, II.
,ł# PłcaYct, 33 n.