oiąją się w całej Europie nazwy francuskie. Przetłumaczone dosłownie na inne języki, dają początek stosowanym do dziś nazwom, poprzednio mającym nieraz inne znaczenie. Tak np. przetłumaczony na język polski envoyó zrodził „posła” w nowszym znaczeniu: dyplomaty niższego rangą, wbrew dawniejszemu, bardziej generalnemu zastosowaniu.
Wicquefort zaszeregowuje wszystkie używane nazwy do dwu grup, dopatrując się między nimi ważnych różnic1. Ale niedługo potem tak ścisły prawnik, jak Bynkers-hoek, stwierdza, że nie ma tu właściwie zasadniczej różnicy prawnej2. Pozostaje różnica protokolarna — rzecz w owych czasach zresztą niebłaha3.
W XVIII w. nazwy i rangi podlegają dalszemu uporządkowaniu. Znajduje to odzwierciedlenie u kolejnych klasyków tego stulecia. Callieres ogranicza się jeszcze nadal do dwóch klas: w pierwszej zamieszcza ambasadorów tak zwyczajnych, jak nadzwyczajnych, nie czyniąc między nimi różnicy, gdy niedawno „nadzwyczajność” sugerowała wyższy stopień, zaś w drugiej wymienia posłów nadzwyczajnych (envoyes extraordinaires) i rezydentów. Inne nazwy uważa za akcesoryjne lub nietypowe4. Vattcl idzie krok dalej, określając rezydentów jako trzecią klasę. Za to w „ministrach’ ’ widzi grupę nieformalną, wymykającą się z zaliczenia do którejkolwiek klasy5. Rćal zalicza do klasy trzeciej wszystkich noszących nazwy inne niż „ambasador” i „poseł” (envoyć), zdecydowanie jednak odmawia charakteru „ministrów publicznych” „agentom” (a także konsulom)6. Wreszcie, u pierwszego bodaj Martensa można się dopatrzyć podziału na cztery klasy7, takiego więc, który będzie z czasem formalnie usankcjonowany8.
W Polsce posłowie króla i Rzeczypospolitej, w wypadku ekspedycji na rokowania pokojowe nazywani też „komisarzami”, są niewątpliwie hierarchicznie wyżsi od posłów i rezydentów królewskich, ci zaś z kolei od posłów i komisarzy hetmańskich9. Sporadycznie można spotkać i inne tytuły, nawet tak szczególne, jak „inter-nuncjusz”10 lub „ablegat”11.
Specjalny problem to sprawa polskich posłów „większych” i „mniejszych”. Odpowiada to pozornie rozróżnianiu przez Moskwę „posłów wielkich” i „posłów lekkich”12. Jednakże przez cały omawiany okres posłów „wielkich” wyprawiano tylko na Wschód: do Moskwy, Turcji, także na Krym13. Trudno zaś przypuścić, aby w wysyłanych na Zachód misjach, którym towarzyszyła taka ostentacja, jak słynne XVII-wieczne poselstwa obediencyjne do Rzymu, pominięto przymiotnik „wielki”, gdyby i bez niego Ossoliński czy Radziwiłł nie mieli korzystać z traktowania należnego posłom najwyższej rangi. Łaciński ich tytuł brzmiał legatus lub orator, odpowiadał więc zachodnim nazwom posła najwyższej rangi. Ossoliński w swej angielskiej misji z r. 1621, skromniejszej niż późniejsza rzymska, w dokumentach angielskich określany jest stale jako ambassador14*. Można więc przypii-rar/ań źe przymiotnik „wielki” bvł przydawany posłującym na Wschód ze _wzgjędów prestiżowych15 16, nie zmieniając-w niozymłchóstoljacj. właściwości „posłów króla i Rzeczypospolitej ”, którymi w nie mniejszym stopniu bywali posłujący na Zachód. Warto dla porównania stwierdzić, że nawet cesarz, skoro wyjątkowo kieruje do Stambułu posła najwyższej rangi, nadaje mu niespotykany poza tym tytuł Grossbotschafter2 2 7.
Natomiast tytuł „ambasadora”, stosowany u nas już za Kazimierza Wielkiego, więc niedługo po jego powstaniu na Zachodzie, od renesansu zanikł całkowicie. Choć w dobie stanisławowskiej Polska przyswaja sobie wzory zachodnie, tytuł „ambasadora” nie pojawia się nawet u idącego wiernie za Rćalem Wyrwicza, lecz tłumaczony jest właśnie jako „poseł wielki”17, a anonimowy autor lwowski wymienia wprawdzie ten tytuł, ale tylko w brzmieniu francuskim18, jak gdyby język polski w ogóle go nie znał. Nasza ówczesna publicystyka odradza zresztą korzystanie z „posłów pierwszej rangi”, gdyż naród, którego powaga została „pomniejszona”, „nie jest w stanie, żeby go zatrudniały prerogatywa i powaga posłów”19.
W okresie Sejmu Czteroletniego tylko też do Stambułu wyprawiono zgodnie z tradycją „posła wielkiego”, na pozostałych placówkach zadowalając się dyplomatami zaliczanymi podówczas do drugiej, a nawet trzeciej klasy20. W ośmiu wypadkach 21 byli to posłowie extraordynaryjnit w trzech22 ministrowie pełnomocni, w jednym23 rezydent i w jednym235 agent dyplomatyczny.
Wicquefort, I, V. 2,3 Bynkershoek, I (319 n.).
214 Np. we Francji w pierwszej poł. XVII w. ambasador ustępował miejsca tylko członkom
rodziny królewskiej i pierwszemu ministrowi (kardynałowi Richelieu), miał natomiast pierwszeństwo
przed innymi kardynałami i arystokratami (nawet z tytułem książęcym), gdy posłowie drugiej grupy zajmowali miejsca znacznie dalsze — Avcnel, I, 426. O precedencję przed miejscowymi książętami
upominał się w r. 1788 ambasador szwedzki w Danii, baron J. V. von Sprcngtporten, jedyny tam tego stopnia dyplomata, wywodząc, żc może ustępować tylko książętom krwi królewskiej — (G. F.)
Martens EMF, n, 188 n.
2,9 Callićres, I. VI. 5 Vattel, IV, VI §§ 73, 74.
2,7 Rćal, 48 n. 7 (G. F.) Martens PDG, VII, U. 8 Zob. niżej, r. XIII.
Przyczynki do klasyfikacji posłów polskich zob. Wójcik, 3C6 n.; (R.) Przeździecki DDR, 964 n.; Przyboś-Żclewski, 36 n.
W r. 1562 „intemuncjuszy” wymienili Zygmunt August i Jan książę Finlandii (Sigismundi August i Epistolae, 32 n.), a w r. 1776 z tytułem takim wyjechał do Stambułu Boscamp (Rcychman, 40 n.).
Nazywany tak był Józef Czartoryski, posłujący do Rzymu z zawiadomieniem o wyborze Stanisława Augusta — Loret, 91 n.
Zob. Istorija diplomatii, I, 305.
Polska służba dyplomatyczna, 45, 104 n., 173, 238, 311.
Talbot RPI, 223 n., 245 n. i 269 o.
Na szafowanie nim na dworze carskim zwraca uwagę Herberstein, 114.
Bilder-Saal, VIII, 890 n. (relacja o misji hr. Virmonta z r. 1719).
Wyrwicz, 678. 229 Krótkie zebranie. 157-158.
230 Kołłątaj (List VI), 107-108.
231 Odnośne zestawienie według archiwaliów z Archiwum Głównego Akt Dawnych (Zbiór
Popielów, vol. 405 i 407) sporządził Zarzycki, 91 n.
Wiedeń, Berlin, Londyn, Paryż, Madryt, Sztokholm, Kopenhaga, Haga.
Petersburg, Rzym, Drezno. 23 Hamburg.
235 Wenecja.