graktyk^omagąnią..[Berg, De Jong 2007, s. 18]. Model ten przeszczepiony i zakorzeniony w praktyce pracy socjalnej nakłada określone zadania także na pracownika socjalnego: rozpoznanie i ..leczenie” choroby społecznej. Podstawą skutecznego pomagania w tym paradygmacie, podobnie właśnie jak w medycynie, jest dokładna diagnoza problemów leżących u podstaw określonych zaburzeń, czy zachowań klienta, a szczególnie diagnoza genetyczna, która określa ich pierwotne przyczyny i mechanizmy .spustowe. Wyrazem takich przekonań jest m.in. Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10), która obowiązuje w Europie. Aktualna jej wersja, upowszechniona na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, obejmuje m.in. wszystkie zaburzenia psychiczne i ząburzenia-zacho-wania [por. Pużyński, Wciórka 1998].
Zwolennicy takiego podejścia formułują implicite tezę o istnieniu bezpośredniego związku pomiędzy problemem a pożądanym rozwiązaniem. Tak więc dochodzenie do określonych rozwiązań jest utożsamiane z rozwiązywaniem, likwidowaniem problemu, czy problemów. Co więcej, wielu zwolenników takiego rozumowania czyni z tego warunek sine qua non skutecznego pomagania. Brzmi to sensownie i logicznie. Jednak nie wszyscy podzielają ten pogląd, a tym samym nie jest to jedyna i słuszna koncepcja pomagania.
„Kiedy rozmawiamy z kimś, tak jakby miał postawioną diagnozę, czy rozpoznaną chorobę psychiczną, niechcący tworzymy pewną rzeczywistość, w której ludzie zmieniani są w chorych. (...) Zauważamy wówczas te zachowania, które potwierdzają naszą diagnozę, a prawie nie zauważamy tych, które jej zaprzeczają. Ponieważ reagujemy wtedy tak, a nie inaczej, klient także definiuje siebie w podobny, narzucony przez nas sposób. Prowadzi to z kolei do wzmacniania symptomów choroby i urzeczywistniania etykiety poprzez używanie języka patologii” [por. Walker 2006].
Iryin D. Yalom, wybitny psychoterapeuta amerykański, wszechobecną zarówno w służbie zdrowia, pracy socjalnej, czy innych obszarach związanych z pomaganiem ludziom doświadczającym różnych trudności tendencję do diagnozowania problemów, określił mianem „iluzorycznej próby ustanowienia jiaukowej precyzji tam, .gdzie nie jest to arii możliwe, ani pożądanej [Yalom 2003, s. 4]. Podobne próby stworzenia typologii diagnostycznej oraz ’ opracowania reguł algorytmicznych podejmowane były także w pracy socjalnej, co miało prowadzić do przeciwdziałania patologiom społecznym [zob. Krasiejko 2010, s. 43].
Nasuwa się pytanie: czy takie podejście jest pomocne? Nie bardzo, a przynajmniej nie zawsze. Ponadto, co ważne, taki sposób postrzegania klienta utrudnia znacząco rozpoznanie i spożytkowanie w trakcie spotkania z klientem zasobów, jakimi on dysponuje, a których nie zawsze jest świadomy. Trudno jest więc budować nową jakość i wprowadzać jakąkolwiek zmianę, jeżeli nie ma na czym się oprzeć, z czego skorzystać, co pozostaje realnie w mocy naszego klienta.
Konsekwencje dla praktyki pomocowej, w tym także pracy socjalnej, tradycyjnego podejścia skoncentrowanego na rozwiązywaniu problemów, można zatem sprowadzić z pewnym uproszczeniem do kilku kluczowych kwestii [zob. Walker 2006]:
1) Występowanie hierarchicznej relacji pomiędzy pracownikiem socjalnym a jego klientąmJPomągacz występuje jako ekspert, od interpretąqji, doświadczeń klienta.. Towarzyszy temu przekonanie o jego wystarczających kompetencjach, w tym dotyczących wiedzy koncentrującej się głównie na deficytach oraz przeszłych porażkach klienta („historia problemu”), upoważniających go do stawiania diagnoz i określania sposobów rozwiązywania problemów. Pracownik socjalny ingeruje tym samym w określanie tego jak ma, czy powinno wyglądać życie jego klienta, co bardzo często jest przyczyną braku rzeczywistej współpracy w relacji pomocowej. .
2) Używanie słownictwa, które ukrywa i minimalizuje zasoby klienta i jego środowiska. Idąc dalej tym tokiem rozumowania można przyjąć, że słownictwo modelu medycznego i psychologicznego, ale także związanego z pracą socjalną w sposób naturalny nie tylko czyni z pracownika socjalnego eksperta od interpretacji doświadczeń klienta. Wszystkie „przyjazne” terminy: diagnoza problemowa, plan terapii, czy pomocy, opis przypadku, itp., wnoszą ze sobą także pewien kontekst [ibid.]. Kontekst ten nie zawsze jest rozpoznawany i uświadamiany, tym samym jeszcze mocniej warunkuje relację pomocową. Żargon pomagaczy sytuuje więc klienta, jako osobę..zależną od pracownikav.nieradzącą sobie z wymogami życiowymi. Ponadto sama ro.-^ dżina* jako środowisko klienta postrzegana jest zwykle przez pryzmat patologii, jako jej.źródło, a zarazem przejaw.
1) Pomniejszanie sukcesów i osiągnięć klienta poprzez przyjmowanie normatywnej perspektywy] Koncentracja na sytuacji problemowej zwykle skutkuję^ppmjlanięm tych sytuacji, które były czy stanowią aktualnie osiągnięcia .klienta. Przykładowo, mając do czynienia z klientem nadużywającym alkoholu, pracownik socjalny będzie bardziej skłonny pytać o te sytuacje i momenty związane z piciem, niż eksplorować czas, kiedy klient potrafił się powstrzymywać od picia, zajmując się innymi rzeczami. Bardziej skłonni jesteśmy na zasadzie prawa generalizacji dostrzegać wszystkie oznaki zachowań patologicznych, czy niepożądanych, niż te, które są oznaką pewnej normalności.
4) Brak stosownych narzędzi pomocnych w pracy na zasobacjh^ Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest analiza podstawowych narzędzi, jakie wykorzystują w swojej profesji pracownicy socjalni, tj. kwestionariusza wywiadu środowiskowego i procedura kontraktu socjalnego. Są one ściśle zde-