24 SAMI SOBIE CUDZY
Fundamentalizm żywi się przemocą i nienawiścią. Nie można oddzielić „zdrowej” tożsamości narodowej, „zdrowego” nacjonalizmu, gwarantującego minimum tożsamości narodowej, od „nadmiernego” nacjonalizmu — ksenofobicznego, agresywnego, sądzi Ziżek48. Będę się nad tym zastanawiać, przyjmując, że istnieje nieagresywna, nieksenofobiczna postać tożsamości narodowej i etnicznej49. „Marzenie o absolucie rodzi przemoc absolutną” — pisze Wolfgang Sofsky50. Absolutyzacja narodu pociąga za sobą taką właśnie przemoc.
„Stawianie, my lukim sielanki”?
Ponad dwieście lat temu elity europejskie dowiedziały się, że misja odrodzeńcza należy w przyszłości do Słowian. Przewidywał to wielki myśliciel Oświecenia, Johann Gottfried Herder. Jego idealni Słowianie w dawnych czasach „warzyli sól, tkali płótno, sycili miód, sadzili drzewa owocowe, wiodąc na swój sposób życie radosne, wypełnione muzyką”. Ci pogodni miłośnicy wiejskiej swobody byli gościnni aż do rozrzutności. Z upodobaniem uprawiali rolę, nienawidzili wojen, chcieli żyć w zaciszu domowym. Herder wyobrażał sobie, że właśnie w takiej społeczności może się spełnić jego idea czystego człowieczeństwa. Wprawdzie cechował Słowian pewien istotny niedostatek: wskutek swej łagodności dawali się łatwo podbijać i niewolić. „Wiele narodów — najwięcej zaś pochodzenia niemieckiego — dopuściło się wobec nich ciężkich przewinień. [...] W całych prowincjach Słowian albo wytępiono, albo zapędzono w poddaństwo, a ich posiadłości rozdzielono między biskupów i szlachtę”. Herder używał porównania do kolonizacji, podkreślając, że los Słowian w Europie nasuwa analogie z podbojem Ameryki Południowej: „słowiańskie niedobitki w Niemczech każą nam
myśleć o tym, co Hiszpanie uczynili z Peruwiańczyka-mi”. I w jednym, i w drugim wypadku.chrześcijaństwo służyło jako pretekst do inwazji. Procesy te miały wywołać przejściową zmianę w słowiańskim charakterze: miękkość przerodziła się „w chytrą, okrutną, niewolniczą bierność” wobec chrześcijańskich panów i rabusiów.
Jak widać, Herder nie szczędził ostrych słów, by opisać to, co uczyniono ze Słowianami. Ale wiele jest jeszcze do odzyskania. Wszak, jak wierzył Herder, „koło wszystko zmieniającego czasu obraca się niepowstrzymanie”. Postęp sprawi, że Słowianie będą spokojnie i wzorowo uprawiać rolnictwo i handel na obszarze ziemi „najpiękniejszym w Europie”51. Nie trzeba zapominać, że herde-rowskie idee szczególnej wyższości Słowian stawały się niekiedy pożywką dla mesjanizmów i nacjonalizmów słowiańskich52.
Herder jako utopista nie interesował się różnicami politycznymi i religijnymi dzielącymi Słowiańszczyznę.
Dla niego był to jednolity obszar, sposobny do realizacji utopijnej myśli o idealnej krainie. „Ahistoryczność” narodów słowiańskich, jak to nazwał Hegel, była najlepszą glebą dla utopii. Tak zwany Rozdział słowiański z My-śłi o filozofii dziejów Herdera przyczynił się w sposób niezwykle istotny do upowszechnienia idyllicznej wizji Słowian. Wszak, chociaż ironicznie, zapewniał Mickiewicz: „Sławianie, my lubim sielanki”.
Słowianie czy Sławianie.
Amnezja niewolników i słowiańska trauma
Sławianie, tak, Sławianie. Toczył się w czasach romantyzmu spór o „a” lub „o” w nazwie plemienia. „Sławianie”, bo od „sławy”, „synowie sławy”, jak pisał Jan Paweł Woronicz. „Słowianie”, bo od „słowa”, od Słowa, które było na początku53. Mickiewicz w prelekcjach pa-