jest świadomy... Jasność umysłu, która stanowić miała jego torturę, wieńczy równocześnie jego zwycięstwo. Nie nm takiego losu, którego nie można by pokonać pogardą... Sarno wdzieranie się na szczyt starczy, by wypełnić serce człowieka. Trzeba sobie wyobrazić Syzyfa jako szczęśliwego”. Daremne bohaterstwo Syzyfa połączone ze zdobytą przezeń jasnością umysłu staje się przedmiotem kultu Camusa. Jest to „rozpaczliwa mądrość”, jak ją nazywa Herling-Grudziński, odrzucająca wszelką pociechę religijną.
Kołakowski sprzeciwia się jednak takiemu ujęciu naszego losu „w kategoriach statycznego mitu Syzyfa”, w duchu camusowskiego pesymizmu. Cóż ma do zaproponowania? „Posłuży nam bodaj lepiej biblijna legenda o Nabuchodonozorze, który zdegradowany został do kondycji zwierzęcej, kiedy usiłował sam siebie wynieść do godności Boga” (Czy diabeł może być zbawiony?). Tin dno powiedzieć, żeby to była pociecha, raczej ost rzeżenie, i to zalatujące kościelnymi kazaniami, nawołującymi do pokory i pokuty za zbyt śmiałe marzenia i czyny. Oto ekspiacja intelektualisty, choć na szczęście nieco żartobliwa.
Rozeszły się drogi inteligencji i ludu. Niegdyś w większym stopniu etos prometejsko-socjalistyczny (np. w PPS) łączył „elitę” z „masami”. Dziś elity intelektualne podzielają często pogląd na Syzyfowy tragizm kondycji ludzkiej, lud zaś poszukuje optymistycznej podpory w Kościele i w osobliwym niesjan izmie.
Wszystko w końcu zależy od koncepcji człowieka: albo popełnił grzech pierworodny, albo jest wilkiem drugiemu człowiekowi. W obydwu wypadkach wymaga powściągania jego uzurpaoja sa-mozbawienia, jego dążenie do wolności, która okazuje się samowolą i obraca się tylko na złe. Ale"z kolei obydwie te koncepcje, trzeba przyznać na podstawie dotychczasowej praktyki, nie przykładają dostatecznej wagi do bytu uciskanych, ubogich, cierpiących, upokorzonych, poniżonych i prześladowanych (jakkolwiek Jan Paweł II usiłuje zmienić tę sytuację). To była zawsze i pozostaje nadal domena prometejskiego etosu socjalistycznego, z jego koncepcją człowieka, który „nie jest z natury zły”. 1 proszę powrotu do Rousseau nie traktować jako zaproszenia do totalitaryzmu... Może i mit Prometeusza się skończył, ale problem cierpiącej ludzkości pozostał.
Na zakończenie chcę przypomnieć rzecz dość dziwną, a mianowicie nieco nieoczekiwany zwrot Miłosza ku człowiekowi dobremu. Otóż w epigrafach Nieobjętej ziemi (1984 r.) znajdujemy fragment wiersza Goethego Boski pierwiastek, pochodzącego z omawianej już tutaj „prometejskiej konstelacji” jego utworów. A tak brzmi on w przekładzie Miłosza:
Człowiek niech będzie szlachetny,
Pomocny bliźnim, dobry!
Bo tylko wtedy jest inny Od wszystkich znanych nam istot.
Chwała Duchom Wysokim,
Nieznanym, przeczuwanym!
Jego przykład niech uczy,
Ze możemy im wierzyć.