NY PIĘKNE ZOSTAWMY SZCZĘŚLIWYM
losy Konrada, zniewolonego nieuchronną presją historii, stawiającej go w sytuacji koniecznego wyboru.
Tak jak Maria i Zamek kaniowski, tak i Konrad Wallenrod, jako kolejna powieść poetycka polskiego romantyzmu, daleki jest od przedstawiania świata i sytuacji w nim człowieka w sposób jednoznaczny. Wizja historii została tu bowiem ujęta z kilku, zdarzających ze sobą sprzeczne racje, punktów widzenia2. W dotychczasowych opracowaniach tego utworu uwaga badaczy koncentrowała się przede wszystkim na tych problemach historii, które niesie ze sobą jednostkowe, konkretne doświadczenie egzystencjalne tytułowego bohatera, a także - doświadczenie właściwe zbiorowości, reprezentowanej przez Halbana. Chociaż niejednokrotnie historycy literatury i krytycy poematu Mickiewicza, z różnych względów, podnosili w nim wagę wątku Aldony, to jednak trudno byłoby stwierdzić, że przyznali bohaterce odmienny, w stosunku do obli wyżej wymienionych - chodzi o Konrada i Halbana - punkt widzenia na sposób egzystowania człowieka w historii. A przecież są w Konradzie Wallenrodzie motywy i obrazy, które dają świadectwo temu, że kobieca bohaterka ma swój głos wyraźnie wyodrębniający się w jego polifonii semantycznej3. Chodzi o to, że nie istnieje ona w utworze Mickiewicza tylko w planie fabuły, ale przynależy do sfery symbolicznej, z którą korespondują, co niżej przedstawimy, jego sensy nocy. Inaczej mówiąc, pragniemy zaproponować lekturę Konrada Wallenroda ze względu na rolę w nim wątku Aldony, nie tylko jako poezji wyrosłej z ducha czasów niewoli, z okoliczności historycznych, ale także jako poezji tyczącej się - jakby to powiedział Zygmunt Krasiński - nie jednego kawałka czasu i przestrzeni, ale „rodu człowieczego całego”4. Odczytanie Konrada Wallenroda jako wypowiedzi poetyckiej, zawierającej treści uniwersalne, prowadzi do ujawniania w nim tragizmu nie tylko jako pochodnej określonej sytuacji politycznej z początków XIX wieku5, ale - i tragizmu historii jako takiej. Ten typ tragizmu sygnalizuje w utworze, wyraziście uwydatniany przez poetę, „moment genetyczny” jego świata przedstawionego oraz decyzja Aldony, by na zawsze pozostać w wieży.
Istotę tego „momentu genetycznego” pomoże ująć następujące stwierdzenie Fryderyka Schillera z jego rozprawy O poezji naiwnej i sentymentalnej: „Wszystkie ludy, które mają historię, mają także swój raj, swój stan niewinności, swój złoty wiek, a nawet każdy poszczególny człowiek ma swój raj, swój złoty wiek, o którym sobie przypomina z większym lub mniejszym zachwytem”6.
Podobne przekonanie wyraził Maurycy Mochnacki, według którego w każdym systemie poetyckim, pod rozlicznymi postaciami tkwi „myśl tak zwanego złotego czasu; myśl raju; myśl błogich chwil bliższego z naturą powinowactwa”7. Wydaje się, iż u genezy Konrada Wallenroda leży zbliżona do wypowiedzianej wyżej przez Schillera i Mochnackiego myśl historiozoficzna. Obrazy Wstępu w utworze Mickiewicza skupiają się bowiem na tym momencie, w którym „rajski” stan ludów, ich „bliższe z naturą powinowactwo” ulega zniszczeniu. Dobitnie los owych ludów wyraża w zakończeniu Wstępu następująca refleksja historiozoficzna:
Co przyrodzenia związał łańcuch złoty
Wszystko rozerwie nienawiść narodów;
Wszystko rozerwie; —
w. 49-51
Już początek powieści Mickiewicza nie pozostawia wątpliwości, że pogańskie ludy północne przestają mieć „raj”, a zaczynają mieć „historię”.
Moment wkraczania historii do „raju” jest w Konradzie Wallenrodzie przywołany kilkakrotnie w obrazach o podobnym znaczeniu. Jeden z najbardziej wyrazistych pod tym względem zawiera właśnie Wstęp:
0 Niemnie! Wkrótce runą do twych brodów
Śmierć i pożogę niosące szeregi,
1 twoje dotąd szanowane brzegi