Wszyscy patrzyli na niego w przerażeniu. Tymczasem ów człowiek zbliżał się do nas coraz bardziej. Był to wysoki starzec z białymi wąsami, z twarzą bladą i surową; poruszał się z trudem, opierając na lasce. W miarę tego, jak się zbliżał, Jerzy stawał się coraz bardziej ponury. Starzec podszedł do nas, przystanął i obrzucił rodzinę swą spojrzeniem jakby nic niewidzących oczu - tak były wyblakłe i zapadnięte.
- Cóż to - powiedział - nikt nie wstaje na moje spotkanie? Czemuż to wszyscy milczycie? Czyż nie widzicie, żem ranny?
Wówczas spostrzegłem, że starzec ma cały lewy bok we krwi.
- Podtrzymaj no ojca - powiedziałem do Jerzego - a ty, Zdenko, napoiłabyś go czymś, wszak lada chwila może upaść.
- Ojcze - wyrzekł Jerzy, zbliżając się do Gorczy - pokaż swoją ranę, znam się na tym, opatrzę ją...
Dotknął tylko jego ubrania, lecz starzec odepchnął go szorstko i schwycił się za bok.
- Zostaw, jak nie umiesz, boli mnie!
- Ależ ty w serce ranny jesteś! - zawołał Jerzy i zbladł jak śmierć. - Prędzej, prędzej, rozbieraj się, słyszysz?
Starzec nagle wyprostował się jak długi.
- Strzeż się - powiedział głuchym głosem - jeżeli mnie dotkniesz, przeklnę cię! Piotr stanął między ojcem a Jerzym.
i Zostaw go - powiedział - widzisz przecie, że cierpi.
- Nie sprzeciwiaj mu się - odezwała się żona - wszak wiesz, że tego nie znosił.
W tej samej chwili zobaczyliśmy w obłoku kurzu stado powracające z pastwiska. Pies, który towarzyszył stadu, czy to nie poznał starca, czy też z jakiegoś innego powodu, skoro tylko ujrzał Gorczę, zatrzymał się, najeżył cały i zaczął wyć, jakby mu się coś zamajaczyło.
- Co się temu psu stało? — zapytał starzec tonem jeszcze bardziej gniewnym. - Co to ma wszystko znaczyć? Czyżbym w ciągu dziesięciu dni nieobecności tak się zmienił, że mnie własny pies nie poznaje?
- Słyszysz? - powiedział Jerzy do swej żony.
- A co?
- Sam mówi, że dziesięć dni minęło.
- Ależ nie, przecie w terminie wrócił!
- Dobrze, dobrze, sam już wiem, co robić.
Pies nie przestawał wyć.
- Zastrzelić go! - krzyknął Gorcza. - To rozkaz, słyszycie!