P1010494

P1010494



Stanął skwapliwie przy klęczniku, zakreślił dokoła siebie krąg, wymówił kilka zaklęć i zaczął czytać głośno, postanawiając nie odrywać oczu od księgi i nie zwracać na nic uwagi. Czytał już prawie godzinę; zaczął odczuwać zmęczenie i pokasz-liwać. Dobył z kieszeni rożka z tabaką i przed zażyciem jej spojrzał lękliwie na trumnę. Serce mu zlodowaciało.

Trup stał już przed nim na samiuteńkiej kresie i wlepił w niego swe martwe, zzielenia-łe oczy. Bursak zadygota! i mróz dojmująco przeszedł go do szpiku kości. Wraziwszy oczy w księgę, jął filozof odmawiać coraz głośniej swe modlitwy i zaklęcia i usłyszał, jak trup znowu zakłapał zębami i rozstawił ręce, chcąc go złapać. Zerknąwszy jednym okiem, zobaczył, że trup łapał go nie tam, gdzie on stał, że nie mógł go widocznie wypatrzyć. Zamamrotała wiedźma głucho i poczęła z trupich ust wyrzucać jakieś słowa straszliwe, które bulgotały chrapliwie, niczym smoła kipiąca. Treści ich nie mógł filozof uchwycić; zrozumiał jednak, że zawierały w sobie coś straszliwego, że wiedźma czyniła zaklęcia. Od tych słów wiatr wionął przez cerkiew i dał się słyszeć łopot jak gdyby mnóstwa lecących skrzydeł. Filozof słyszał, jak skrzydła biły w szyby cerkiewnych okien i w ramy żelazne, jak szpony drapały ze zgrzytem w żelazo, jak nieprzebrana moc piekielna waliła w drzwi i chciała się włamać. Serce w nim zamierało; zamknął oczy i cały czas odmawiał modlitwy i zaklęcia. Wreszcie z dala coś zaświstało: było to pianie kurów. Wyczerpany filozof przestał się modlić i poczuł ulgę na duszy.

Ci, co przyszli go zwolnić, znaleźli go ledwie żywego. Oparty plecami o ścianę, z oczami wytrzeszczonymi, patrzył osłupiałym wzrokiem na poszturchujących go Kozaków. Wyniesiono go niemal i musiano podtrzymywać przez całą drogę. Przyszedłszy do dworu setnika, otrząsnął się i kazał dać sobie kwartę gorzałki. Wypił, przygładził włosy i rzekł:

- Dużo jest na świecie plugastwa wszelakiego. A jakie strachy bywają - no...

I machnął ręką. Zebrani wokół niego ludzie spuścili głowy, słysząc takie słowa. Nawet nieduży chłopaczyna, do którego cała czeladź rościła sobie prawa, gdy chodziło o zastępstwo w sprzątaniu stajni czy noszeniu wody, nawet ten biedaczyna rozdziawił gębę.

W tej samej chwili przechodziła obok niestara jeszcze kobiecinka w obcisłym staniku uwydatniającym jej kształtną i jędrną kibić: była to pomocnica starej kucharki, strasznie zalotna; zawsze musiała coś przyszpilić do swego czepka: kawałek wstążki, kwiatuszek albo nawet papierek, jeśli nie miała nic innego pod ręką.

- Jak się masz, Choma - zawołała, widząc filozofa. - Oje-jej! A co to się z tobą stało? - wykrzyknęła, plasnąwszy w dłonie.

| Jak to co? Widzieliście głupią!

T Boże kochany! Przecieżeś osiwiał calutki.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P9110740 31. Poczucie winy przy robieniu czegoś dla siebie a / gdy robię coś dla siebie pojawia się
022 LITERATURA DO ZABYTKËW TEL 601979100 Ponieważ jednak silnik musi pracować przy różnych zakresach
100 jak i. ciągłego, przy czym zakres przewodzenia impulsowego ulega zawężeniu. Dolna granica sterow
4.3.3. Ćwiczenia Ćwiczenie 1 Wielozakresowy miernik ma klasę 1,5. Przy włączonym zakresie pomiarowym
Nadajniki/odbiorniki - (np. woltomierz pracuje jako odbiornik przy programowaniu zakresu, a jako nad
T5    W WYKRES i.X dla wilgotnego powietrza przy p=0,1 MPa w zakresie temperatur 7 -2
76749 Slajd10 (138) ■ KONTRAKT KONSORCYJNY - przy dużym zakresie robót specjalistycznych Inwestor mo
SDC10474 Listopad 6. Mara* po kole: Dzieci miuzcruja za nauczycielem po kole przy nagraniu wybranej
scandjvutmp28f01 zesznurowanemi ustami pisał skwapliwie przy swoim stoliczku; zato za parawanem dzi
ma przed sobą i dokoła siebie potężnego żywiołu morza, który nie jest ani wrogi, ani przyjacielski,
DSCN6005 Instrukcja do ćwiczenia nr 5 (5 N)11
FizykaII87101 865 * przy obrocie swoim dokoła punktu c nóżki stoliczka z pryzmą prowadzi ze sobą sk
Zawartość bainitu, % Temperatura — Rys. 11.23. Przebieg przemiany baimW przy chłodzeniu w zakresie

więcej podobnych podstron