ma przed sobą i dokoła siebie potężnego żywiołu morza, który nie jest ani wrogi, ani przyjacielski, ale bezwzględny, i wymaga od człowieka ciągłego napięcia jego uwagi, ażeby nie być zgniecionym.
W okolicach Nowej Fundlandii napotkaliśmy śnieg, mrozy i lody. Cały przód statku został śniegiem zasypany, potem zalany bryzgami, które zamarzły i utworzyły mocną skorupę: na przedniej ścianie mojej kabiny, na oknach była warstwa śniegu i lodu grubości około pół metra. Światło dzienne przenikało do niej szare i słabe. Po przybyciu do Nowego Jorku reporterzy robili zdjęcia fotograficzne, które ukazały się we wszystkich dziennikach z notatkami o żegludze „Piłsudskiego” w warunkach „polarnych”.
Dalsze podróże następowały jedna po drugiej, podobne do żeglugi na „Pułaskim” w pierwszych latach mojej służby w Towarzystwie. Podczas podróży marcowej pobyt w Ameryce został przedłużony i w czasie tych kilkunastu dni zrobiono wycieczki na Wyspy Bermudzkie oraz na Wyspy Bahamskie, do Hawany i do Kingstonu na wyspie Jamajka. Wycieczki te były próbne i zależnie od ich wyniku zamierzano potem wysłać statek w zimie na szereg wycieczek, podczas których pasażerami miała być publiczność amerykańska, w okresie zimowym chętnie opuszczająca miasta w stanach północnych o klimacie zimnym i zmiennym.
Linie okrętowe angielskie, francuskie, niemieckie podczas zmniejszenia ruchu na północnym Atlantyku w czasie zimowym wysyłały na te wycieczki swoje najlepsze statki, prześcigając się w dogodzeniu publiczności amerykańskiej, by zdobyć jak największą ilość pasażerów.
Atrakcją każdej takiej wycieczki było to, że statek wychodził z Nowego Jorku, gdzie temperatura w styczniu czy w lutym bywała bliska zera, a po kilkunastu godzinach żeglugi na południe czy na południowy wschód (jeżeli się udawaliśmy na Bermudy) wychodziliśmy ze strefy zimnego Prądu Labradorskiego, spływającego wzdłuż całego wybrzeża Ameryki Północnej i Kanady, i wchodziliśmy w strefę ciepłego prądu — Golfsztromu. Jeżeli dzień był słoneczny, wejście do strefy prądu ciepłego dało się zauważyć po kolorze wody, który z zielonkawoszarego zmieniał się w granatowy, podobny do koloru Morza Śródziemnego.
407