droga ta jest jasno przed nami wytknięta, to jednak zdążanie naprzód nie jest ani łatwe, ani proste.
To prawda, że po wojnie światowej warunki życia zmieniły się zasadniczo. Mając stały przyrost ludności i zamkniętą emigrację, zaczęliśmy coraz mocniej odczuwać ciasnotę i biedę. Posiadanie morza i praca na morzu stały się więc dla nas koniecznością prawie taką samą, jak dla krajów o długim wybrzeżu morskim. A jednak wstępując w te szranki pracy na morzu, nie mieliśmy jeszcze czasu i sposobności wyrobić u siebie żadnych swoich tradycji. Wszyscy pracujący na morzu i około morza nie mieliśmy doświadczenia i jakże dużo energii i nerwów poszło na ścieranie wszystkich ostrych kantów, zanim doszło do wytworzenia istniejących organizacji.
A tymczasem w czasie naszego organizowania się technika pracy na morzu postępowała naprzód szybko, co zmusiło nas do najintensywniejszego spotęgowania wysiłków, ażebyśmy nie pozostali w tyle za naszymi współzawodnikami, i to zapewne nas wyczerpało i zmęczyło.
Zaznaczyć trzeba, że powojenne warunki pracy ułożyły się tak jakoś dziwnie, iż jedna część społeczeństwa jest nadzwyczaj przeciążona pracą, pewna zaś druga jego część jest w tym nieszczęśliwym położeniu, że pracować pragnęłaby, lecz nie może. Uchylam kapelusza przed wszystkimi tymi, którzy pracują na lądzie i nie liczą się z ilością godzin przepracowanych, ale nie mogę się zgodzić z autorem artykułu polemicznego, który ukazał się w dniu 29 stycznia br. w „Gazecie Morskiej” i w którym autor pociesza pana U. Krzyżanowskiego słowami: „I pracują często w znacznie cięższych warunkach niż na morzu — bądźmy obiektywni”.
Sądzę, że tu właśnie tkwi największe nieporozumienie, które trwając — drażni.
Należy więc sobie uświadomić, że praca na morzu może nie jest tak ciężka i można się do niej przyzwyczaić. Ale proszę sobie wyobrazić, że w pracy tej nie ma przerw, proszę sobie zdać sprawę, że po pracy oficer nie może pójść do domu, do chociażby jak najskromniejszego, najbiedniejszego, ale ściśle prywatnego mieszkania, natomiast siłą rzeczy pozostaje w swojej kabinie i jako jedyne towarzystwo ma swoich kolegów lub książkę, lub wódkę, jeżeli ktoś jest mniej odporny.
439