18
której tylko „przykładem" jest zdarzenie, rozgrywające się przed nami. W ten sposób smutek rozpościera się poza zdarzenie w dal nieokreśloną, jakby pozbawioną horyzontu. I nie jest to jakaś ogólna, dająca się p o jęci o w o określić budowa świata, która we wszystkich zdarzeniach tragicznych byłaby tą samą, lecz jest to zawsze pewna szczegółowa, indywidualna, swoista budowa, a jednak pomimo to b u d o w a samego świata. Ów jakby dalszy przedmiot tragiczności to zawsze sam „świat", pomyślany jako jedność, „świat, w którym coś takiego jest możliwe". A „świat" ten wydaje się sam otoczony owym mrocznym poblaskiem smutku i tylko na tle tej danej nam, nieprzejrzanej mroczności samych rzeczy, która występuje ubocznie w tragiczności, widzimy, jak wyraźniej odcinają się skończone zdarzenia i losy.
Zdarzenie tragiczne zjawia się zawsze jako coś, co ma za podłoże pewną budowę świata. Mimo wszelką szczególność jego przyczyn, mimo wszelkie wywołujące jetprzez skrzyżowanie się przypadkowe łańcuchy przyczynowe, nie należące — jako takie — wcale do budowy świata, budowa ta zawsze jakby tylko „czatowała" na to, żeby rodzić z siebie wciąż „takie" zdarzenia, i jest nam dana naocznie w przeczuciu jako taka „czatująca". W wyrastaniu zaś z takiego podłoża leży już drugi rys istotny zdarzenia tragicznego: jego „nieuchronność".
0 jej sensie będziemy jeszcze mówili. Teraz zajmuje nas tylko zabarwienie, które ona nadaje charakterowi smutku w tym, co tragiczne.
Istnieje cały szereg uczuć i afektów, mogących występować tylko w związku z takimi unicestwieniami wartości, które — bez względu na to, czy w pewnym określonym wypadku można ich było faktycznie uniknąć, czy nie — są jednak w istocie swej do uniknięcia i są dane „jako" takie.Bez względu na to, jakieby to były uczucia, groza, oburzenie, przerażenie itd. — wspólnym ich charakterem jest zawsze podniecę-n i e, które budzi się na myśl, że mogłoby się było coś stać inaczej i lepiej, niż się stało, a zwłaszcza — jeżeli chodzi o sprawy ludzkie — na myśl: „Gdybyż przecie ten lub ów inaczej był postąpił i chciał, niż postąpił i chciał!" Człowiek jako istota działająca, a choćby tylko jako. mogąca działać, podlega koniecznie takiemu „podnieceniu".
Ustępuje ono dopiero tam, gdzie przed oczyma staje nieodmienność i nieuchronność unicestwienia wartości — jako pewna niemożliwość istotna. Smutek nie przestaje być smutkiem, lecz traci wówczas charakter tego, co „niezadowalające", co „podniecające", tego, co bolesne w węższym znaczeniu tego słowa, w którym te przeżycia mają za podłoże towarzyszące im wrażenia cielesne ucisku, trwogi, wstrząsu itd.
Smutność tragiczna jest jakby c
kiem, wolnym od wrażeń cielesnych a połączonym w pewnym sensie z „zaspokojeniem".
Wszelkie pożądanie, wszelka tęsknota, wszelkie życzenie, by nie istniał proces, który doprowadził do unicestwienia wartości, zostało jakby ugaszone przez ową oczywistą nieuchronność istotną.