PRZELOT
osądził przychodnia i wie, czy ma przed sobą po-trzebnickiego, czy obojętnickiego.
Chociaż Bogos jest prawem ramieniem swego Pana i w takich dziś łaskach pozostaje, o mały włos że się nieprzejechał razu pewnego do wieczności na ostrym palu.
Stało się to lat temu kilkanaście.
Mehmed spostrzegł, że Ormianin w pierze obrasta, i że jest zręczniejszym od niego samego.
Sprawdziwszy dowodem swoje podejrzenia, wydał rozkaz stracenia swego ulubieńca. Lecz na szczęście tego ostatniego, wdał się w tę sprawę jako pośrednik doradca Mehmeda, konsul sardeński Rozetti, z znacznej europejskiej familji, oddawna w Egipcie osiadłej.
Ten konsul, przewidując, że gniew baszy wkrótce minie, a że pan stary nie będzie się mógł obejść bez starego sługi, przechował Bogosa. Jak przewidział, tak się stało. Mehmed-Ali uczuł wkrótce stratę pojętnego i zręcznego wykonawcy swych pomysłów. «Oj! brak mi Bogosa» mawiał z żalem. — «Gdyby Bogos zmartwychwstał, cobyś Wasza Książęca Mość uczynił?» zapytał go pewnego razu konsul. — «Rzuciłbym się w jego objęcia i przebaczył mu wszystko!» — «A przebaczyłaby Wasza Książęca Mość temu, któryby go jej wrócił?» — «Z całego serca!» — «Bła-gam więc o przebaczenie dla Ahmeta, który mając rozkaz ściąć Bogosa, rozkazu niedopełnił».
Zmarszczył brwi Mehmed-Ali, gdyż od dawna przyzwyczaił się widzieć wszystkie swoje rozkazy wy-
4