Nalegałam, by zastukać do drzwi Carmilli. Na nasze kołatanie nikt jednak nie odpowiadał. Zaczęłyśmy łomotać z całej siły, wykrzykiwałyśmy jej imię - na próżno. Drzwi pozostawały zamknięte, a strach nasz narastał. W panice uciekłyśmy do mego pokoju. Długo, gwałtownie dzwoniłyśmy na służbę. Gdyby pokój ojca znajdował się w tym samym skrzydle zamku, bezzwłocznie wezwałybyśmy go na pomoc. Niestety! - nie mógł nas słyszeć, a dotarcie do niego byłoby wyprawą, na którą żadna z nas nie umiałaby się zdobyć.
Wkrótce jednak z dołu nadbiegła służba. Zarzuciłam na siebie szlafrok i włożyłam pantofle. Moje towarzyszki odziane były podobnie. Słysząc głosy służby na korytarzu, opuściłyśmy pokój. Po bezskutecznym dobijaniu się do drzwi Carmilli nakazałam mężczyznom wyważyć je. Uczynili to, a my, trzymając wysoko lampy, stanęłyśmy w progu, patrząc w głąb pokoju.
Wołałyśmy ją po imieniu, ale odpowiedzi nie było. Obszukałyśmy całą komnatę. Wszystko było na swoim miejscu, dokładnie tak jak wieczorem, gdy życząc jej dobrej nocy, zostawiłam ją samą. Carmilla jednak zniknęła.
Widząc, że - pominąwszy nasze gwałtowne wtargnięcie - w pokoju panuje zupełny porządek, ochłonęłyśmy nieco i odzyskały przytomność na tyle, by odprawić mężczyzn. Mademoiselle wyraziła przypuszczenie, że być może Carmilla obudziła się, słysząc rumor przy drzwiach, i owładnięta nagłym przerażeniem wyskoczyła z łóżka, kryjąc się w szafie lub za zasłonami, skąd oczywiście nie mogła wyjść, dopóki zarządca zamku i jego pomocnicy nie wycofają się. Podjęłyśmy więc nowe poszukiwania, raz jeszcze nawołując ją po imieniu.
Ale i to nie przyniosło rezultatu. Nasz niepokój i wzburzenie wzrosły od nowa. Oglądnęłyśmy dokładnie okna - były zamknięte. Błagałam Carmillę, żeby - jeśli się ukryła - wyszła, kończąc ten okrutny żart, i oszczędziła nam niepokoju. I to okazało się bezskuteczne. Teraz byłam już przekonana, że nie ma jej ani w pokoju, ani w garderobie, której drzwi wciąż były zamknięte na klucz z naszej strony, tak że nie mogła przez nie przejść. Tkwiła w tym jakaś tajemnica. Czyżby Carmilla odkryła jedno z owych sekretnych przejść, o których stara szafarka powiadała, że są w zamku na pewno, choć dokładne wiadomości o tym, gdzie się znajdują, zaginęły? Pozostało nam zatem jedynie wierzyć, że niebawem wyjaśni się wszystko, co teraz napawało nas takim przerażeniem.
Była czwarta nad ranem. Resztę nocy wolałam spędzić w pokoju madame. Świt nie przyniósł rozwiązania zagadki.
Następnego dnia wszyscy domownicy, z ojcem na czele, rzucili się do poszukiwań. Zamek został przetrząśnięty od piwnic po strych. Przeszukano okolicę. Nigdzie jednak nie natrafiono na najmniejszy nawet ślad Carmilli. Chciano sondo-