72 WACŁAW BERENT
Zastukano do drzwi. „Oczywiście baba z plotkami”.
— Przed trzema godzinami, natychmiast po wyjściu pana doktora, zachodziła tu jedna pani.
Kunickiemu wydało się, że w tej chwili ktoś go pięścią w ciemię uderzył.
— Z tej kamienicy pewno? Po poradę? — pytał mimo to z niedołężną jakąś chytrośdą i jakby chcąc oszukać samego siebie, odwrócić fakt, zagadać rzeczywistość.
— Nie. Nazywa się — zostawiła bilet — nazywa się Zofia Borowska.
Kunicki uczuł, jakby po raz drugi, mocne uderzenie w ciemię. Powstał z miejsca powoli, sztywno. Oparł się tyłem o biurko, chciał coś powiedzieć, ale głosu mu zabrakło. Zwiesił więc głowę i milczał. „Jak ta szelma ropucha musi patrzeć na mnie w tej chwili!”
— Pani przyszła zapytać, czemu pan doktór do państwa Borowskich wcale nie zachodzi. Oboje z mężem są niespokojni, czy pan doktór nie chory. Pani bardzo rozpytywała o pana doktora... Niech mi pan za złe nie weźmie, ale ja się przy niej wstydziłam po prostu mej brzydoty. Jakaż ładna! jaka świeża!...
— Dosyć!
— Prosiła, żeby pan doktór nie zapominał. Trzy razy to powtórzyła. Pani przyniosła ze sobą wiązankę kwiatów, myśląc, że pan doktór jest chory. Wejść nie chciała. Rozmawiała ze mną przez próg. Prosiłam bardzo, żeby zostawiła i zdrowemu. Mówiłam, że pan doktór zawsze taki samotny, że kobiet nigdy...
— Dosyć!
Baba położyła ostrożnie garść kwiatów na najbliższym krześle i zamknęła cicho drzwi za sobą.
Kunicki wciąż jeszcze stał nieruchomo przy biurku. Po chwili dopiero sięgnął po receptę i począł ją drzeć na drobne kawałki. Podjął machinalnie jakąś książkę ze stołu, ustawił ją pedantycznie na etażerce, zbliżył się wreszcie wolno do wiązanki kwiatów, powąchał, znalazł się blisko kanapy i osunął na nią z kwiatami przy ustach, pod twarzą. Miał wrażenie, że jakaś potężna dłoń wciska mu twarz w te kwiaty. „Patrz, patrz, gnuśny i uparty! Na życiowej ścieżce30 źródła tego ominąć nie wolno: taką jest woia młodości. Mu-sisz pić z tych wód, co rodzą albo siłę i czyn, albo ducha wyłącznie, albo bezwolę jedynie: rodzą życie, sztukę lub marzenie. W płomieniach, co cię ogarną, natura hartu twej duszy doświadczyć pragnie na to, aby cię wznieść lub poniżyć. Taką jest wola młodości I”
Gdy "powstał, miał w głowie jedną tylko myśl, jedną trwo
„A jednak — dokonało się!”31
30 Poniższy fragment, do słów „Gdy powstał”, dodany dopiero w wersji książkowej utworu.
31 dokonało się -— jest to aluzja do słów z Ewangelii św. Jana (XIX, 39) o śmierci Chrystusa.