wać rzekę. Ojciec był w rozterce P co powie matce biednej dziewczyny po jej powrocie? I ja odchodziłam niemał od zmysłów, choć moja rozpacz z innych płynęła pobudek.
Ranek minął wśród trwogi i podniecenia. Nadeszła godzina pierwsza po południu i wdąź nie było żadnych wieści. Jeszcze raz pobiegłam do pokoju Carmilli, by tam... ujrzeć ją stojącą przy toalecie. Byłam zdumiona, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W milczeniu skinęła na mnie swym pięknym paluszkiem, na jej twarzy malował się paniczny lęk.
Podbiegłam do niej uszczęśliwiona. Ściskałam ją i całowałam bez ustanku. Skoczyłam do dzwonka i zaczęłam gwałtownie nim szarpać, by przywołać kogoś, kto mógłby natychmiast uspokoić ojca.
- Carmillo, kochanie, co się z tobą działo przez ten cały czas? Umieraliśmy wszyscy z niepokoju o ciebie. Gdzie byłaś? Jak wróciłaś?
- Ta noc była nocą dziwów - odezwała się.
- Na miłość boską, powiedz wszystko, co wiesz!
- Było po drugiej, kiedy jak zwykle położyłam się spać. Drzwi od pokoju zamknęłam na klucz, podobnie jak drzwi do garderoby i na balkon. Spałam głęboko, o ile pamiętam, nic mi się nie śniło. I oto przed chwilą obudziłam się na kanapie w garderobie i zauważyłam, że drzwi od pokoju są otwarte, zaś drzwi na korytarz wyważone. Jak to możliwe, że nie obudziłam się, gdy to wszystko tu się działo? Musiał to przecież być nie lada hałas, a ja budzę się szczególnie łatwo. Poza tym jakże to możliwe, by we śnie przeniesiono mnie z łóżka, mnie, którą budzi najmniejszy szelest?
Tymczasem w pokoju Carmilli zjawili się madame, mademoiselle, ojciec i kilkoro służby. Zasypano oczywiście Carmillę pytaniami, gratulacjami i powitaniami. Nie dodała jednak niczego ponad to, czego ja dowiedziałam się wcześniej, i pośród nas wszystkich ona zdawała się ostatnią osobą zdolną w jakikolwiek sposób wyjaśnić to, co się wydarzyło.
Ojciec zaczął w zamyśleniu spacerować po pokoju. Spostrzegłam, jak przez moment Carmilla wodziła za nim przebiegłym, mrocznym spojrzeniem.
Gdy ojciec odesłał służbę, a mademoiselle udała się po walerianę i sole trzeźwiące, tak że w pokoju pozostaliśmy sami z madame, ojciec podszedł do Carmilli zatroskany, wziął ją delikatnie za rękę, podprowadził do kanapy i usiadł obok niej.
- Czy pozwolisz, drogie dziecko, że zaryzykuję pewne przypuszczenie i postawię ci pytanie?
- Któż miałby większe ku temu prawo niż pan - odparła. - Proszę pytać, o co tylko pan zechce, a na wszystko odpowiem. Niestety, wszystko, co pamiętam, to tylko