BRAM StOKRR; DRACULA 498
ku, przycisnął mi usta do tej rany, pozostawiając do wyboru: albo udusić się, albo napić - och, Boże mój, Boże! Co ja uczyniłam? Co zrobiłam, żeby zasłużyć sobie na podobny los, ja, która całe swoje życie starałam się zachować pokorę i prawość. Zlituj się nade mną, Boże! Wejrzyj na biedną duszę, która popadła w niebezpieczeństwo gorsze od śmiertelnego, i w miłosierdziu swoim okaż litość tym, którym jest ona droga!
Po tych słowach zaczęła trzeć usta, jakby chciała uwolnić je od nieczystości. Kiedy zaś Mina opowiadała swoją straszną historię, niebo na wschodzie poczęło się rozwidniać i z półmroku z rosnącą wyrazistością zaczęły wyłaniać się przedmioty. Harker siedział nieruchomy i cichy; w miarę zaś postępowania tej potwornej opowieści twarz jego przybierała coraz głębszy odcień szarości, a gdy zapaliło się pierwsze czerwone pasmo wstającego dnia, jego cera uwydatniała się ciemną barwą wobec pobielałych włosów.
Postanowiliśmy, że jeden z nas zostanie, aby być gotowym na wezwanie nieszczęsnej pary małżonków, póki nie zejdziemy się i nie postanowimy co do dalszych kroków.
Jednego jestem pewny: w całym bezkresnym obrocie swojego dziennego biegu słońce nie wzeszło dziś nad domem dotkniętym większą boleścią.
Dziennik Jonathana Harkera
3 października. [...] Gdy śniadanie dobiegło końca, Van Helsing wstał i powiedział:
- Drodzy przyjaciele, wyruszamy na straszną przygodę. Czy jesteście wszyscy uzbrojeni tak, jak byliśmy tamtej nocy, składając pierwszą wizytę w kryjówce naszego wroga; uzbrojeni zarówno przeciwko duchowemu, jak i cielesnemu atakowi? Potwierdziliśmy tó wszyscy.
- Doskonale. Pani Mino, aż do zachodu słońca absolutnie nie pani nie zagraża; zaś wcześniej my wrócimy - jeśli wrócimy! Zanim wszak odejdziemy, pragnąłbym uzbroić panią na wypadek osobistej napaści. Nim pani zeszła, rozłożyłem w pani salonie przedmioty zapobiegające, jak to już wiemy, wdarciu się potwora. Teraz niech mi wolno będzie zabezpieczyć pani drogą osobę. Czoła pani dotykam tym okruchem świętej hostii, w imię Ojca i Syna, i...
Przeraźliwy krzyk zmroził nam wszystkim krew w żyłach. Zetknąwszy się bowiem z czołem Miny, hostia oparzyła je, wypalając dało niczym rozżarzony do białośd metal. Umysł mojej kochanej żony pojął znaczenie tego faktu jednocześnie z bólem, jaki ją przeszył; oba zaś te sygnały takie uczyniły wrażenie na jej przedążo-nych nerwach, że zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Przebłysk myśli natychmiast znalazł swój wyraz w słowach, lecz jeszcze nie przebrzmiało echo głosu, gdy przyszła