Bartymeusza nie trzeba było popychać ani ciągnąć. Odrzuciwszy płaszcz, szedł ufnie naprzód.
- Co mam dla ciebie zrobić? -zapytał Jezus.
- Chciałbym widzieć, Panie! - bez namysłu odparł Bartymeusz.
- Otrzymasz, czego pragniesz - rzekł Jezus. - Uzdrawiam cię, bo mi zaufałeś. Wracaj do domu.
Wystarczyło jedno spojrzenie na twarz Jezusa, aby Bartymeuszowi odeszła wszelka ochota na powrót do domu. Z radością dołączył do tłumu pielgrzymów. Za tym Królem gotów był pójść na koniec świata.
Ewangelia według św. Łukasza 10
Marta, Maria i ich brat Łazarz byli bliskimi przyjaciółmi Jezusa. Mieszkali w Betanii, miasteczku położonym na stokach Góry Oliwnej, o pół godziny drogi z Jerozolimy. Przychodząc do Jerozolimy, Jezus i Jego uczniowie zawsze odwiedzali Betanię.
Pewnego dnia Marta dostrzegła ich z daleka. Byli zmęczeni, szli wolno, spod ich nóg wznosił się kurz. Natychmiast pobiegła dorzucić drew do paleniska. Z pewnością są głodni!
Maria wyszła gościom na spotkanie. Wyniosła Jezusowi wodę, aby się napił
1 obmył, ale potem usiadła u Jego stóp, bo nie chciała uronić ani jednego słowa z Jego nauki.
Tymczasem Marta stała spocona przy gorącej kuchni i wydawała kolejne posiłki. Zaczęła złościć się na Marię, która zostawiła ją samą z całą robotą!
W końcu nie wytrzymała, podeszła do Jezusa i przerywając Mu, wybuchła:
- Powiedz Marii, żeby mi pomogła! Nie rozumiem, dlaczego muszę sama wszystko robić.
- Droga Marto - odpowiedział Jezus łagodnie - niepotrzebnie tak się martwisz o wszystko! Nam wystarczy parę najprostszych rzeczy, a ty będziesz miała wtedy czas, by usiąść
i posłuchać tego, co mówię. Kobieta nie musi spędzać całego życia w kuchni. Maria wybrała coś ważniejszego i nie będę jej tego wzbraniał.